Zakupowy lipiec

Zakupowy lipiec

Zakupowy lipiec
Ostatnio pokazywałam zakupy niekosmetyczne <klik>, dziś pora na to co  zagościło w kosmetyczce w tym miesiącu.

  • Żel Iwostin Purritin Rehydrin – 19,59 – zauważyłam, że sam płyn micelarny jednak nie oczyszcza mojej twarzy w 100%, postanowiłam, że powrócę do żelu.
  • Tonik Iwostin Purritin – 22,74 – śmierdziuch! Kiedyś bardzo lubiłam ten tonik, teraz zmienili skład i mi po prostu zalatuje! Nie powąchałam w sklepie i mam.
  • Płyn micelarny Be Beauty – 4,39- standard, lubię, kupuję zawsze jak jestem w Biedzie, bo mi do niej trochę nie po drodze. Opisywałam tutaj <kilk>
  • Szczoteczka Shiseido – 105,00 – szmatka muślinowa czasem podrażniała mnie, muszę zresztą kupić nową. O tym gadżecie słyszałam sporo dobrego. Póki co ja również jestem zadowolona.
  • Szampon dodający objętości z malwą z Yves Roche – 12,90 – cudowny, kwiatowy zapach i mega plącze włosy:(
  • Odżywa z Nivea Long Repair –8,99 -  potrzebowałam czegoś wygładzającego, moje włosy ostatnio mają złe dni. Póki co mnie nie zachwyciła.
  • Szampon i odżywka Baikal Herbals objętość i siła – 12,45 – piękny zapach i kijowe opakowania.
  • Suche szampony Batiste – 14,90 (tropical) 16,90 (dark) – wow, są o niebo lepsze od Isany! Szkoda tylko, że nie doczytałam, że tropikalny to zapach kokosowy, którego de facto nie lubię.
  • Gumka – 5,90 – taki tam mały gadżet
  • Balsam Isana Med z mocznikiem - 8,99 - już go uwielbiam i niedługo opiszę!:)
  • Żel pod prysznic Spa Bali -5,99 -  o maj gasz, co za boski zapach!!
Jak Wasze kosmetyczne zakupy?:)
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zużyci lipca

Zużyci lipca

Zużyci lipca
W tym miesiącu wykończyłam następujące kosmetyki:

  • Żel do ciała, Avon – żel jak żel, przyjemy zapach, średnio wydajny, nie kupię ponownie.
  • Oliwka Hipp – bardzo lubię, opisywałam tutaj <klik>. Jak wykończę olejek arganowy, to na pewno do niej wrócę.
  • Szampon Babuni nawilżająco-regenerująco – bardzo fajny szampon, to już moja 3 butelka, niedługo pojawi się zapewne jego opis. Kupię na pewno nową butelkę
  • Dezodorant do stóp No 36 – kupiłam, bo nie było tego rossmannowskiego. Przeciętniak, mało wydajny, średnio intensywny w działaniu. Nie kupię ponownie.
  • Maseczka do twarzy z glinką Oriflame – bardzo fajna maseczka, opisywałam ją tutaj <klik>. Ta jest fajna, ale chcę spróbować samych glinek. 
  • Krem brązujący Ziaja Sopot – kończyłam go od tamtych wakacji. Jak w tamtym roku byłam z niego zadowolona, tak teraz wysypało mnie po nim… nie wiem czy się przeterminował, czy jak :(
  • Żel do usuwania skórek Oriflame – bubel i tyle. Nie działa i ma kiepski dozownik. Nie polecam!
  • Krem Siarkowa moc – mam go od tamtego roku, nie podpasował mi po kilku użyciach, jest dla mnie za mocny.  Dopiero teraz jestem gotowa na jego wyrzucenie.
A już w kolejnym poście o zakupach lipcowych.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zapaszek

Zapaszek

Zapaszek
Dziś przedstawiam wodę perfumowaną wraz z „pomagaczem”, której zużyłam już chyba z 5 butelek;) Wszystko przez to, że dorwałam ją w meeeega pro za 23 zł za flakonik. Normalnie kosztuje coś ok. 59 zł w promocji.


Producent opisuje kosmetyk tak:
Pięknie oszlifowany flakon uwieńczony korkiem w postaci odpinanego pierścionka skrywa fascynujący zapach wzbogacony diamentowym pyłem. Wyczuwalne, soczyste nuty jabłka i poziomki idealnie współgrają z kwiatowym sercem, a charakteru kompozycji dodają ciepłe akordy drzewne. Przed użyciem należy delikatnie wstrząsnąć flakonem, aby równomiernie wymieszać drobinki, które rozświetlą skórę cudownym blaskiem.


Wg mnie zapach jest lekki, przyjemny, nie powoduje bólu głowy (jestem strasznie wyczulona na zapachy), niestety nie jest trwały. Nut owocowych nie wyczuwam. Co do drobinek… mam wrażenie, że w zależności od butelki wyglądają uroczo, dodają rozświetlenia, a kolejnym razem są chamski brokatem! Owy pierścionek to tandeta nad tandetami, ale o zgrozo widziałam kobiety z takim na palcu!

Do kompletu mam również krem. Producent obiecuje:
Dbaj o swoją skórę, dostarczając jej intensywne nawilżenie i zachwycający blask. Luksusowy krem do ciała Precious Moments to cudowne połączenie odżywczych właściwości dla skóry i cudownego, kojącego zmysły zapachu.


Krem pachnie delikatnie, jednak na skórze jest niemal niewyczuwalny! Co do efektu rozświetlenia, to w słońcu ewidentnie widać, że coś tam nam migocze. Nie jest to efekt Edwarda, wygląda całkiem w porządku. Nie wysusza, szybko się wchłania, ale zdecydowanie nie nawilża intensywnie!! Lipa. Cena w pro to 19,90, bez 37 zł.

SKŁAD: AQUA, BUTYLENE GLYCOL, CETEARYL ALCOHOL, ISOPROPYL MYRISTATE, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, CYCLOPENTASILOXANE, DIMETHICONE, OLUS OIL, CYCLOHEXASILOXANE, PARFUM, SODIUM POLYACRYLATE, CETEARETH-12, MICA, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, SODIUM CETEARYL SULFATE, PROPYLPARABEN, CITRIC ACID, LIMONENE, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, TIN OXIDE, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, CI 77891

Ostatecznie podsumowując – woda jak na cenę 23 zł okay;) ale za wyższą cenę nie. Krem możecie sobie podarować, jeżeli macie mega suchą skórę, jak ja.  

Ogólnie jestem na etapie poszukiwania "swojego" zapachu., jednak nie mogę trafić na zapach, który w 100% spełniałby moje oczekiwania: musi być długotrwały, ale delikatny, od intensywnych boli mnie głowa:( lubię zapachy świeże, owocowe, żadne tam piżma. W Sephorach zawsze dostaję oczopląsu i muszę szybko wyjść, bo głowa mnie boli od tych wszystkich zapachów. 

Macie do polecenia jakiś lekki, ale trwały zapach?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zakupy

Zakupy

Zakupy
W weekend byłam w mieście rodzinnym i poszłam z Sisi na shopping – wprawdzie w Poznaniu praktycznie są te same sklepy, ale jakoś nie umiem w nich szukać. Spotkałyśmy też koleżankę Aisi, która się mną „zachwyca”, zawsze wprawia mnie w dobry nastrój - Sara, wiem, że mnie poczytujesz, pozdrowienia dla Ciebie!

Kupiłam:


Sukienka z H&M – 79,90,  oczojebna czerwień, mocno w marchewkowych tonach – wprawdzie w niebieskiej wyglądałam lepiej, ale była krótsza. Zależało mi na, abym mogła w niej chodzić do pracy – wprawdzie nie mam żadnych wymagań co do stroju, a nie wypada latać z za krótką kiecką.



Sukienka z Bershki – 44,90 (cena początkowa 89,90) długo chodziłam za czymś w paski (najlepiej biało-granatowe), ale bardzo mało rzeczy dobrze na mnie leżało. 



Spódniczka z lumpka – 15 zł, z wysokim stanem, ładnie trzyma mi boczki, będzie idealna do czarnych rajtuzek na jesień i zimę.


Dwie bawełniane bluzki z lumpka po 2 zł każda – są niezniszczone, więc git.  

Koszula z Teranovy – 29,90, prezent od Sisi słodka krateczka, muszę zrobić w niej zakładkę i będzie git.


Gumiaczki - 29,90  na żaglówkę idealne:) Choć zastanawiam się czy potrzebne mi 2 pary...


Weszłam jeszcze do Sephory po szminkę na urodzinowy prezent Mamy i zakupiłam sobie cień, bo był przeceniony z 29 na 7,90, więc żal nie spróbować – w ogóle są lakiery seporowskie w szalonej kwocie 3,90! Chyba wycofują część asortymentu i będzie nowa szata graficzna. Kupiłam jeden dla mamy, bo nie było więcej ładnych bezdrobinkowych czerwieni;) W H&M dorwałam jeszcze mikro masło do ciała za 2 zł - idealne do torebki i zestaw gumek również po 2 zł - mimo, że nie ma kto mi podkradać gumek, zawsze mi giną.

Więcej kosmetycznych zakupów pokażę pod koniec miesiąca coby dawkować porcję przyjemności dla oka. Jak Wasze zakupu niekosmetyczne w tym miesiącu?
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

60 sekund

60 sekund

60 sekund
Lakier kupiłam dobre kilka miesięcy temu – pomalowałam nim paznokcie raz i przeraziłam się intensywnością czerwieni, była wręcz pomarańczowa i strasznie dawała po oczach. Schowałam do szafeczki i leżał.

Rimmel 60 seconds 318 Ready,  aim, paint!

Myślę, że wtedy nie byłam gotowa na takie czerwienie albo coś się stało z lakierem i nagle stał się normalną, intensywną czerwienią bez pomarańczowych tonów albo zimą biel mojego ciała tak na to wypływała.

Jestem bardzo zadowolona z tego lakieru: przede wszystkim kryje nawet przy 1 warstwie! Ja oczywiście z przyzwyczajenia kładę 2, bo czasem przy 1 prześwitują moje mega białe kreski, ale na upartego da radę jedna warstwa.


Pędzelek jest super wygodny, idealnie sprężysty, dopasowuje się do płytkie, ogólnie cudo. Uwielbiam takie pędzelki!! Lakier nie smuży, dobrze współpracuje z moimi produktami do paznokci: odżywką Eveline jako podkład + Essie good to go <klik> . Na moich paznokciach starte końcówki pojawiają się drugiego dnia (standard u mnie), a lakier na paznokciach  bez odprysków trzyma się 3-4 dni. Jak za cenę ok. 10 zł uważam, że to całkiem niezły wynika, u mnie tak samo trzyma się Essie;) 

Na pazurkach prezentuje się tak:


Jest to idealna czerwień na lato dla mnie - niby klasyczna, ale ma w sobie coś krzyczącego, jest "bardziej szalona" niż Essie Russian Roulette <klik>, choć na zdjęciach nie widać tego.


Jak już kiedyś wspominałam uwielbiam czerwienie na paznokciach - jaki jest Wasz ulubiony lakier w tym odcieniu?
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Dwa w jednym?

Dwa w jednym?

Dwa w jednym?

Pędzle z Ecotools uwielbiam – mają atrakcyjną cenę, są dobrej jakości, przyjemne w dotyku, nie niszczą się pomimo upływu czasu, są łatwo dostępne (Rossmann i Hebe)  oraz są w dobrej cenie.

Odkryłam je dzięki sisi, a ona z jutubowych filmików.



Ostatnio opisywałam mulitaskowca <klik>. Teraz przyszła kolej na pędzel do różu.

Teoretycznie jest idealny właśnie do nakładania tego typu kosemtyku, ale jakoś nie sprawdza się on u mnie w tej roli.

Nie rozprowadza on źle kosmetyku, nie robił plam,  ale potrzebowałam sporo się nim namachać, aby coś było widać, niezależnie od różu.  Przerzuciłam się na wspomniany wcześniej pędzel <klik> . Odstawiłam tego i bardzo długo przeleżał w koszyczku z rzeczami „na lepsze czasy”. I sobie leżał i się kurzył dobre 4 miesiące.



Jednak nadeszło lato i sięgnęłam po swój ulubiony złoty rozświetlacz w kamieniu i zaczęłam go nakładać właśnie tym pędzele. W tej roli spisał się znakomicie. Idealnie wpasowuje się nad moje policzki, zostawia idealną ilość kosmetyku.

Cena to ok.25 zł bez żadnej pro.

Osobiście bardzo polecam ten pędzel właśnie do rozświetlacza, u mnie sprawdził się o niebo lepiej od tych w kształcie języczka.

Jaką macie ulubioną „pędzlową” firmę?



Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Kresko - rzemieślnik

Kresko - rzemieślnik

Kresko - rzemieślnik
Kreski na oku ubóstwiam. Dodają wyrazistości spojrzeniu, powiększą oko, ogólnie cudo. Jak dopada mnie leń, to swój makijaż ograniczam tylko do kreski.
Od eyelinera wymagam by:
  • z łatwością się dał obsługiwać
  • był trwały
  • nie robił prześwitów
Czyli chyba niewiele.


Prezentowany dziś osobnik to eyelnier w „pędzelku” o kształcie stożka firmy Eveline. Kosztuje ok. 12 zł. Zauważyłam, że w dużym Tesco mają całkiem niezły asortyment tej firmy. 


Pędzelek jest całkiem precyzyjny, ale bardzo ciężko wydobyć idealną ilość kosmetyku – jeżeli weźmiemy za dużo, to wszystko się rozleje na oku, jak za mało to są prześwity i nie jest czarny, a szary.  Efekty poniżej :



Serduszko jest mega czarne, ale nałożyłam na niego dużo kosmetyku, na pojedynczych kreskach widać, że robi prześwity.

I mam wrażenie, że im dłużej go używam (a używam go od stycznia) to staje się coraz rzadszy! Nie wiem jak to możliwe;) ale z tygodnia na tydzień coraz gorzej mi się nim maluje! Jedynie trwałość jest dobra, trzyma się cały dzień na oku.

Jednak ogólnie rzecz ujmując – trzymajcie się od niego z daleka. A ja wrócę do żelowego eyelinera z Essence i postaram się go wydenkować <naiwność>.


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Essie good to go!

Essie good to go!

Essie good to go!
Kiedyś uważałam, że przyspieszacz wysychania lakierów to jakaś fanaberia. Przecież mam czas na siedzenie i czekanie przez godzinkę, aby nie uszkodzić lakieru. Teraz jakoś mi się czas kurczy, a paznokcie trzeba przecież mieć pomalowane.


Początkowo używałam jakiś zwykłych produktów marek Pierre Rene, czy Eveline, ale nie sprawdziły się one u mnie. Słyszałam dużo zachwytów nad produktem Essie i się skusiłam.

Swoje opakowanie kupiłam na allegro za ok.25 zł, polecam poczekać na pro, bo jak jest, a zdarzają się, to taniej wychodzi kupić stacjonarnie. Mój egzemplarz ma również cienki pędzelek. 


Zawartość również uległa odbarwianiu od czerwonych lakierów, ale w sytuacji gdy nałożę go na jasny kolor, to nie ma żadnej czerwonej poświaty, ect. Używam go od marca, ok. 2x w tygodniu, więc wydajność jak najbardziej na plus. Póki co również nie zgęstniał – słyszałam o takim działaniu tego typu preparatów. Nakłada się bezproblemowo. 

A teraz działanie! Przede wszystkim:
  • mega przyspiesza wysychanie lakieru – maluję wieczorem, 15 minut później kładę się do łóżka i nie zdarzyło mi się, abym rano miała odbitą pościel
  • mega nabłyszcza – pięknie się błyszczy lakier, blask nie schodzi z biegiem czasu
  • dodaje trwałości – u mnie jest to dzień, w porywach dwa. Co dla moich paznokci jest w sumie sporym osiągnięciem

Zauważyłam również dziwne działanie preparatu… otóż dzięki niemu mogę go „podważyć” i lakier schodzi z paznokcia w 1 kawałku. Na szczęście coś takiego pojawia się po 2-3 dnia noszenia i wcześnie się nie zahacza.

Warto też pamiętać, aby nakładać preparat od razu po pomalowaniu paznokcia lakierem – wtedy w moim przypadku jest lepsza trwałość. Tak samo w przypadku grubości warstwy – im cieńsza, tym lepsza.

Zdecydowanie uważam, że jest to niezbędnik w kosmetyczce!!


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Ulubieniec ostatniego czasu...

Ulubieniec ostatniego czasu...

Ulubieniec ostatniego czasu...
...jak chodzi o cienie do powiek. Jako człek pracujący i lubiący się wyspać  lubię kosmetyki, które nie są wymagające w kwestii obsługi. Cień w kremie od Mejbejlinu w kolorze On and On bronze zdecydowanie jest łatwy w obsłudze, możemy uzyskać za jego pomocą wiele efektów – od delikatnego makijażu, po coś bardziej wyrazistego


Najczęściej stosuje go na całą ruchomą powiekę, jakiś rozświetlający w kąciku, kreska i minutę później moje oczy wyglądają bosko.


Kolor określiłabym jako brązowo - złoty, idealny na lato. Zawiera w sobie rozświetlające drobinki, ale nie jest to ryniaczowy brokat.  



Bardzo podoba mi się opakowanie kosmetyku – proste, szklane, bez zbędnych udziwniaczy. Odporność na upadki jeszcze nie sprawdzona.

Obietnicę trwałości 24h oferowaną przez producenta, to wiecie, guzik. Moje powieki są ekstremalnie tłuste i tatuaż położony bezpośrednio na powiekę trzyma się ok. godziny, co jest efektem zdecydowanie wołającym o pomstę do nieba. Jednak nałożony na bazę trzyma się ok.4-5 godzin w mega upałach, w chłodniejszych dniach trzyma się spokojnie 8 godzin. Ogólnie trwałość mogłaby być lepsza, ale i tak go uwielbiam. Ze zmywaniem nie ma najmniejszych problemów.

Centa to ok. 22 zł, ja kupiłam za ok. 16 zł na rossmanowskiej pro.

Jedyne co mnie denerwuje, to mała gama kolorystyczna – chętnie przygarnęłabym jakiegoś cielaczka rozświetlającego, ale nie ma takowego.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Oliwka Hipp

Oliwka Hipp

Oliwka Hipp
Moja skóra, prócz twarzy, to wieczny suchar. Potrzebuję nawilżenia, natłuszczenia codziennie, 2 dni bez balsamu/kremu/oliwki to biała masakra. Najbardziej lubię balsamy gęste, odżywcze, natłuszczające, mogą zostawiać film na skórze.

Do oliwek kiedyś podchodziłam sceptycznie, co ja będę się smarować rzeczami dla nieletnich;) ale ostatecznie stwierdziłam, że się skuszę i nie narzekam!



Prezentowany tutaj osobnik urzeka mnie zapachem! Jak za dziećmi nie przepadam, tak ten ich zapach….boski! Pamiętam jak moja najmłodsza sisi długo pachniała bobasem, Lusia myślę o Tobie jak byłaś malutkim tłustym człowiekiem w bluzce w Teletubisie;) Uwielbiam jak ten zapach mnie otula i jak szlafrok mi nim przechodzi. 

Skład kosmetyku bardzo krótki  - Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tocopherol, Parfum. Czyli olej słonecznikowy oraz ze słodkich migdałów + przeciwutleniacz stosowany w kosmetych naturalnych i zapaszki, które jak wspomniałam na początku uwielbiam!


Co do stosowania, to trzeba pamiętać, że tu sprawdza się zasada im mniej, tym lepiej. Oliwka najlepiej wchłania się w lekką wilgotną skórę, zbyt duża ilość powoduje że się lepimy. Oczywiście pozostawia lekki film, ale ja go osobiście uwielbiam. 

Działanie dla mnie jest zadowalające – ładnie nawilża i natłuszcza skórę, jest ona ukojona. Lubię ją stosować po depilacji. Jednak ja zdecydowanie uwielbiam kosmetyki z mocznikiem!

Stosowałam też na włosy, ale nie zauważyłam jakiegoś efektu wow;)

Na plus zasługuję również dziubek-niekapek w butelce:)

Pewniej do niej wrócę, bo zapach ma boski!! 
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Mleczak

Mleczak

Mleczak
Kiedyś uwielbiałam mleczne kolory, nic tak subtelnie i nienachalnie nie wygląda na paznokciach, jak właśnie mleczy kolor. Ostatnim czasem przerzuciłam się na czerwienie, ale mleczny nadal jest wysoko na liście.


Prezentowany na zdjęciu osobnik to Sally Hansen Complete Salon Manicure w kolorze Mousseline. Pochodzi z jakieś starej kolekcji. Ładny mlecz, z mikroskopijną ilością różu, całkowicie bez drobinek. W przypadku takich lakierów trzeba uważać podczas malowania, bo lubią smużyć. Ten egzemplarz jest średni w obsłudze, jak ktoś wprawiony to bez problemu go okiełzna. Ja wyszłam z wprawy, pierwsze malowanie po dłuższej przerwie to była masakra, teraz poszło mi lepiej.


Pędzelek jest bardzo przyjemy w obsłudze - szeroki, dobrze przycięty, zakrętka dobrze leży w dłoni.


Trwałość lakieru to 3-4 dni przy dwóch warstwach, bazie z Eveline 8w1, na Essie good to go, starte końcówki pojawiają się na drugi dzień, ale nie widać ich z daleka, trzeba podłożyć dłoń przed nos, by to zobaczyć.

Lakier de facto niczym nie zachwyca, mleczy jakich dużo na rynku. Na pewno nie jest wart ceny jaką liczą sobie w Rossie czy w Super-Pharmie, czyli ok. 30 zł. Ja go kupiłam za 7 zł na allegro i to jest cena godna tego lakieru.

Na jaki kolor macie obecnie „szał”?
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Ulubiony micel, Be Beauty

Ulubiony micel, Be Beauty

Ulubiony micel, Be Beauty
Mój ukochany micel z Biedronki! Tego typu produktów używam do zmywania makijażu z twarzy, ale nie używam do zmywania oczu – moim przypadku to wszystko trwa za długo, wg mnie micele nie sprawdzają się do oczu, do usuwania makijażu oka wolę dwufazówki.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Burżujek, czyli Healthy Mix Serum

Burżujek, czyli Healthy Mix Serum

Burżujek, czyli Healthy Mix Serum
Dziś mowa o podkładzie Bourjois Healthy Mix Serum - najlepszy z tej firmy jaki miałam, a mam jeszcze 123 Perfect i Flower Perfection.



Skład: Aqua (Water), Dimethicone, Cyclopentasiloxane, PEG-10 Dimethicone, Butylene Glycol, Aluminum StarchOctenylsuccinate, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Disteardimonium Hectorite, Disodium Stearoyl Glutamate, Dimethicone Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Glycerin, AlcoholDenat., Parfum (Fragrance), Panthenol, Aluminum Hydroxide, Litchi Chinensis Pericarp Extract, Silica, Lycium Barbarum FruitExtract, Pantolactone, Punica Granatum Extract, PotassiumSorbate, Sorbic Acid [+/- (May Contain) : CI 77007 (Ultramarines), CI 77019 (Mica), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides) CI 77891 (Titanium Dioxide)

Opakowanie: szklany pojemniczek, z pompką, niestety nie airless
Cena: ok. 40zł w pro

Jest lekko kryjący – spokojnie zakrywa moje zaskórniki na nosie, lecz z jakimiś niespodzianki sobie nie poradzi. Daje efekt wypoczętej, promiennej buzi. Bardzo lubię go stosować, efekt jaki daje nie jest nachalny, jest subtelny i delikatny – idealny na wiosnę i lato, gdy nie musimy opatulać naszej buzi gęstymi kosmetykami. Używam go od początku marca (taaaak, wiem wtedy była jeszcze ZIMA), ale potrzebowałam czegoś lekkiego, miałam dość ciężkich podkładów. Mam go jeszcze całkiem sporo, na jakiś miesiąc spokojnie mi wystarczy, ale ja zawsze zużywam podkład w żółwim tempie, jednakże mogę uznać, że jest wydajny.



W obecnych temperaturach daje radę, lecz przyjmijcie pod uwagę fakt, że rano wychodzę ok. 7-8, przez 8-9 godzin jestem w klimatyzowanym pomieszczeniu. Jak wieczorem myję twarz, to jakieś resztki podkładu widzę, jednak podkład najlepiej wygląda przez 4-5 godzin. Potem na czole pięknie się świecę;) 16 godzin obiecane przez producenta można sobie w tyłek wsadzić. Podkład dobrze współpracuje z prasowańcami.



Podoba mi się jego kolor – ja mam 52 vanille, jest dosyć neutralny, nie widzę w nim różowych tonów. 
Zapach kosmetyku jest lekko wyczuwalny, nie jest nieprzyjemny, ale nie ma jakiegoś wow.

Czy polecam – chyba tak. Przy mojej tłustej cerze daje radę całkiem nieźle. I jest to pierwszy podkład, który wygrzebywałam z buteleczki.

Jakie macie ulubione podkłady? 

ps. sasasa ostani egzamin jutro i wolne weekendy:D yeah!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Ubytki czerwca

Ubytki czerwca

Ubytki czerwca
Jak ten czas ucieka. Ale dobrze, że już lipiec – jeszcze jeden egzamin i wolne od uczelni:D Póki co wszystko zaliczone, ale jeden na wrzesień, bo nie mogłam iść w pierwszym terminie. Jestem w szoku jakiego mam farta albo jestem tak genialna. 

Ale nie o tym: użytki czerwca mają się całkiem nieźle, oto oni:


Micel z Biedy – wychodzi na to, że wystarcza mi na miesiąc, na dniach  opiszę dokładniej produkt, który jednak nadal jest dostępny w sklepach!

Płyn do demakijażu Czarna Oliwka – opisywałam jego działanie tutaj <kilk>. W kategorii ulubieńców dwufazowych mam Bielendę bawełnianą – jak tylko obecny wykończę wracam do niej! Oliwki już nie kupię.

Serum Babuszki – opisywałam niedawno <klik>. Nie wrócę, bo szału nie ma.

Krem pod oczy Royal Velvet Oriflame – męczyłam ten krem chyba z 5 miesięcy. Jest to pierwszy krem, który stosowałam regularnie i widziałam efekt! Pierwsze zmarszczki zostały wygładzone, skóra ładnie napięta. Pochodzi z jakiej starej szaty graficznej, ale nadal jest dostępny. Cena w katalogu ok. 30 zł. Naprawdę super!

Puder z Elfa – opisywałam tutaj <klik>. Chyba za nim tęsknie… mam teraz Bourjois Healthy, ale nie jest tak bezproblemowy jak ten.

Odwrócony dupką balsam Tisane – ładnie nawilżał i miał przyjemny zapach. Był mało wydajny i denerwowała mnie forma aplikacji, ale samo działanie na plus!

Pozostałe użytki:


Balsam z Neutrogeny – ależ go męczę! Jest bezzapachowy, lekki, nawilża, ale bez szału. W sumie nawet nie lubiłam go, ale facet zakupił dla siebie, potem nie korzystał, szkoda było wyrzucić. I nadal jeszcze trochę jest w butelce, ale nie da się wydostać, a nie chce mi się bawić w rozcinanie. Plus za pompkę. Cena ok. 18 zł.  Nie wrócę do niego.

Żel antycellulitowy z Orfilame – męczyłam go od tamtego roku. Nie stosowałam go regularnie, ale nie wierzę w takie specyfiki, jeżeli nie są połączone z masażami, czy ćwiczeniami. Pachnie okay, świeżo, niestety zostawia taki lepki film na skórze. Nie wrócę do niego.

Zmywacz Isana – ulubieniec, stosuje go od 2 lat, jak nie dłużej. Kolejna butelka już w użyciu.

Isana krem z mocznikiem – wycofany, uwielbiałam go. Cudownie nawilżał i natłuszczał skórę, ładnie łagodził ją po depilacji, delikatnie pachniał, zostawiał przyjemny film na skórze. Tak bardzo mi cię brakuje kremiku z Isany <chlip chlip>


Przyznam, że od kiedy zaczęłam oglądać Wasz denka (a robię to od jakiegoś roku, jak nie dłużej;)), to sama jakoś regularnie zużywam napoczęte rzeczy, co jest niewątpliwym plusem.

Pędzę do Was oglądać Wasze zużycia.

ps. Na jaki kolor pomalować pazurki – czerwień czy mleczny?





Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!