Markę Bath&Body Works poznałam na
początku swojej blogowej przygody i kilka produktów polubiłam. Mydła w piance, które fenomenalnie
pachną, ale potrafią wysuszać w miesiącach zimowych. Żele antybakteryjne, które słodko wyglądają i zachwycają swoim
zapachem. Wkłady do kontaktu, które
tworzą wspaniała atmosferę w domu i są zdecydowanie mocniejsze niż wszelkie
inne dostępne w sklepach. A ich mgiełki!
Och! Jak one pachną i zachwycają różnorodnością większą niż popularne mgiełki z Avonu.
W ogóle dla mnie Bath&Body Works to genialne,
mocne zapachy. Na pewno nie dla wrażliwych nosów. Ja przetestowałam sporo np. Paris Amour (ulubieniec mojej Siostry),
Warm Vanilla Sugar (od niej boli
mnie głowa), Paradise, Pink Chiffon, wiele limitowanek, których
zapachów już nie pamiętam i
stwierdzam, że tak najbardziej pasuje mi Sweet Pea, czyli słodki groszek.
Cześć! Mam na imię Ewa. Lubię naturalne kosmetyki, szczególnie pielęgnację. Służy ona mojej cerze, która przez długie lata zmagała się z trądzikiem. Nie szaleję z makijażem, kocham beże, brązy i szarości. Czasem przełamię to czerwienią czy mocnym różem, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem