Rok temu na dobre pożegnałam
problem, że nie mam w co się ubrać. Jasne, że czasem się zdarza, że nie mam na
nic ochoty, ale mogę wziąć 2 dowolne rzeczy z szafy i w 90% będą one do siebie
pasować, a ja będę wyglądać w tym dobrze i będę mogła wyjść do ludzi.
Nie jestem strojnisią, dobrze się
czuję w zwyczajnych sukienkach na co dzień, w jeansach i w szarej bluzce. Moja
praca nie wymaga żadnego dress code, nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby
narzucać mi jak się mam ubierać do pracy. Ubieram się głównie wygodnie, staram
się podkreślić atuty sylwetki albo ukryć to czego jest w nadmiarze. Czy
wyglądam w swoich ciuchach zniewalająco, seksownie i koleżanki mnie pytają co
robię, że mam tak wspaniały i niepowtarzalny styl? Nie, ale czuję się sobą,
wyglądam i czuję się dobrze. Czasem też wpadnie jakiś komplement na temat mojego stroju.
Co pomogło mi ogarnąć swoją garderobę:
- dużo podstawowych podkoszulek w kolorze czarnym, które zakładam pod luźniejsze sweterki i sukienki, mam ich 6.
- dużo koszulek/bluzek 3/4 w kolorze czarnym, białym, szarym. W tych kolorach lubię się najbardziej i odkąd mam zestaw, który pozwala na noszenie się w moim podstawowych barwach bez konieczności robienia prania co drugi dzień to nie ma problemu, że ubrałabym tę spódnicę, ale nie mam pasującej bluzki albo nie mam swojej ulubionej bluzki. Mam z jednego modelu 3 sztuki, jeżeli coś mi pasuje to kupuję tego więcej. Nie mam potrzeby kupowania innego kroju, bo jedną już taką mam. Wiem w czym czuję się najlepiej i to na to stawiam, a nie na nowe kroje, a w mej głowie nie ma obawy, że ktoś pomyśli, że o boże jestem drugi dzień pod rząd w czarnej bluzce. No jestem, codziennie mam czystą i mi z tym dobrze. Ba, mam tylko czarne skarpetki i zestaw 7 majtek w tym samym kroju i kolorze. Polubiłam jeden model i nie widzę potrzeby kupowania innego. Po co.
- mam sporo sukienek, które nadają się do noszenia na co dzień. Jasne, że niektóre są ciut bardziej eleganckie (w i tych nawet pójdę na wesele, ale mam dość luźne podejście do tematu), a niektóre totalnie zwykłe, ale we wszystkich mogę iść do pracy/na randkę/na kawę z koleżanką i będę wyglądała dobrze. No i nie mam problemu, że mi góra nie pasuje do dołu lub na odwrót;)
- większość rzeczy mam na wieszakach, wieszam rzeczy pojedynczo, mam identyczne wieszaki, które estetycznie wyglądają w szafie. Na półkach mam sweterki i podstawowe koszulki, które są zawsze poukładane. Nie ma w mojej szafie bałaganu, porozwalanych rzeczy. Widzę co mam w szafie. Pochowaną mam jedynie bieliznę w szufladzie, ale jest ona również ułożona, abym zawsze widziała co mam.
- mam głównie czarne buty - może to i nudne, powtarzalne i bez polotu, ale nie mam sytuacji, że mi kolor butów nie pasuje do spodni/sukienki.
Nie mam również za dużo ciuchów –
mam limit do 50 wieszaków i do jednej półki. Nie liczę do tego kurtek, bo są w szafie w przedpokoju, ale i tu
całość mieści się do 10 sztuk.
Raz na jakiś czas robię porządek i wyrzucam rzeczy, w których już się sobie nie podobam, które się zużyły czy są za małe. Mam kilka sentymentalnych rzeczy, ale to może 3-4 sztuki. Dziś w końcu wystawię na sprzedaż sukienkę ze studniówki, bo nadszedł ten czas.
Raz na jakiś czas robię porządek i wyrzucam rzeczy, w których już się sobie nie podobam, które się zużyły czy są za małe. Mam kilka sentymentalnych rzeczy, ale to może 3-4 sztuki. Dziś w końcu wystawię na sprzedaż sukienkę ze studniówki, bo nadszedł ten czas.
Staram się też kupować ubrania,
które są wykonane z bawełny - koniecznie podstawowe koszulki i bluzki, ale czasem przymknę na poliestrową
sukienkę/spódnicę, gdy jest w dobrej cenie i czuję pod palcami, że się nie
sfefluni. Swoje ubrania kupują głównie w H&M, Pepco i Sinsay. Czasem zdarzy się
jakiś wyjątek z innego sklepu czy lumpeksu, ale to z tamtych miejsc głównie pochodzą
moje ubrania. Wiem, że jak czegoś potrzebuję to tam to znajdę. Nie latam też po wyprzedażach, gdy wiem, że mam wszystko.
W tej chwili jestem po porządkach w szafie i jestem z niej zadowolona. Mam ubrania, w których wyglądam dobrze, które pasują do siebie i do mnie. Może i jestem monotematyczna w kolorach, i krojach, ale mi to nie przeszkadza. I jak rano staję przed szafą to wiem w co się ubiorę.
Twój wpis uświadomił mi, że muszę zrobić porządek w szafie i odświeżyć garderobę :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńKilka lat pracy w sklepie z odzieżą i mam wypchaną szafę ubraniami, wiem że powinnam zrobić porządek. Ale ciężko się do tego zebrać, przynajmniej dzięki temu nie kupuję ubrań :D.
OdpowiedzUsuńA w jakim sklepie pracowałaś?:) I porządek w szafie to podstawa, aby widzieć co się w ogóle ma:D
UsuńNie mam takich problemów :) Też mam głównie czarne rzeczy (czasem białe lub szare, plus jedna czerwona koszula w kratę i kobaltowy top), i wszystko do wszystkiego pasuje :) Buty z kolei mam same czarne :P A co do materiałów, ja lubię też wiskozę :)
OdpowiedzUsuńFakt, wiskoza też fajna:) ale ciężko mi ją spotkać:(
UsuńEwa Ty nie zrobiłaś porządku w szafie. Ty zrobiłaś porządek w głowie!
OdpowiedzUsuńNa początku jak to przeczytałam to się roześmiałam. Po chwili stwierdziłam, że faktycznie!
UsuńOstatnio mam taki problem, brakuje mi spódnic, które bardzo lubię nosić i zestawiać z różnymi bluzkami. Dużo ciuchów dostaję w spadku od siostry i jej córki, dlatego rzadko kupuję, jednak czasem lubię coś nowego, wybranego przez siebie :) Czeka mnie znów porządek w szafie :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię spódniczki i sezon jesień/zima głównie w nich spędzam:)
UsuńMoja szafa błaga już o zrobienie porządku. Muszę się w końcu za to zabrać, ale przeraża mnie trochę ogrom pracy jaki muszę w to sprzątanie włożyć. Część rzeczy oddam, część będę chciała sprzedać (znowu praca z mierzeniem, fotografowaniem, wystawianiem...), ale marzę o uporządkowanej szafie, w której, poza spodniami (bardzo je niszczę) będą wyłącznie rzeczy w których chodzę i się sobie podobam.
OdpowiedzUsuńJak ja chce coś sprzedać to nie bawię się w mierzenie etc. tzn. jak ktoś napiszę, że chce dokładne wymiary to okay, jak nie to nie;) i wystawiam za jakieś "drobne", bo głównie zależy mi na tym, aby się tego pozbyć.
UsuńJa dziś będę "usuwać" z szafy to co niepotrzebne, a miejsce zabiera. Robię tak średnio co pół roku. Chciałabym mieć wszystko takie pasujące do siebie i idealne jak w Twoim opisie :) Ja czarnego zbytnio nie lubię i mam go bardzo mało. Lubie otaczać się kolorami, nie krzykliwymi, ale jednak kolorami. Choć jeden akcent musi być. ;)
OdpowiedzUsuńNa marginesie... też mam jeszcze sukienkę ze studniówki :P i chyba czas się z nią rozstać. :)
Ja czarny bardzo lubię, szary, biały. Z kolorów to granat i czerwień, ale tego bardzo mało u mnie. U mnie akcentem są pomalowane paznokcie:D
UsuńChyba tak...tyle lat minęło, tyle kilko przybyło;))
Jak będę miała chwilę, na pewno przeprowadzę w swojej szafie porządki. Niestety do pracy muszę być ubrana elegancko, a najlepiej czuję się w oversizowym sweterku i jeansach :) Ale ważne jest, żeby mieć kilka basicowych koszulek chociażby :)
OdpowiedzUsuńSweterek i jeansy to me klimaty:D choć w eleganckim stroju ma się zawsze plus kilka punktów do atrakcyjności:)
UsuńDla mnie baisikowe koszulki czy zwykłe proste jeansy, czarna rozkloszowana spódnica to podstawa, która powinna być w znacznej większości szafy:)
Nie mam takich problemów zbyt często na szczęście :)
OdpowiedzUsuńTo gratuluję dobrze skomponowanej garderoby:)
UsuńJa stawiam głównie na czerń, dobrze sie w niej czuję :)
OdpowiedzUsuńCzerń zawsze wygląda dobrze:D
UsuńMoja szafa (a właściwie szafka) jest po porządkach, ale panuje w niej totalny misz-masz - krojów, kolorów i wzorów. Marzy mi się wydanie całej pensji na nową szafę w stonowanych kolorach - podobnej do Twojej, w której wszystko pasuje do wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNa samym początku kompletowania mojej garderoby kupowałam sobie w raz w miesiącu komplet rzeczy: a to zestaw majtek (kosztowały chyba 30 zł za sztukę, ale mam je już 4 lata i wyglądają jak nowe), kolejnego zestaw podstawowych bluzek.
UsuńSporo dało mi nauczenie się wyrzucania rzeczy, które wiem, że mi nie pasują lub w nich nie chodzę.
W czerni,bieli i szarości czuje sie najlepiej. Nie mam jakos dużo ubrań no czasem mi się zdarza narzekać ze nie mam sie w co ubrać. Wtedy udaje sie do pokoju siostry:D
OdpowiedzUsuńJa niestety mam je daleko:((
UsuńJA mam ten problem, że nie mam się w co ubrać :D Ale to jest spowodowane tym, że np. chcę założyć bluzkę, której nie mam w domu, a na stancji i odwrotnie :D. Czytając Twój post doszłam do wniosku, że przydałoby się zrobić porządek w mojej szafie.
OdpowiedzUsuńCzyli kuluje u Ciebie pakowanie;)
Usuńnie mam tego problemu :) wiem, co mi pasuje, w czym dobrze wyglądam, i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńNo i super! Ja teraz też to wiem:))
UsuńMój odwieczny problem ;))
OdpowiedzUsuńU mnie zażegnany:)
Usuńteż ostatnio walczę o porządek w mojej szafę ;d Idzie mi coraz lepiej. Staram się nie kupować nic co nie jest mi potrzebne tylko dlatego, że mi się podoba. To najtrudniejsze ;)
OdpowiedzUsuńJa przestałam chodzić do sklepów - też pomaga;)
UsuńJa średnio raz na pół roku robię selekcję w szafie :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
Usuńświetne metody i chyba z nich skorzystam :) u mnie aktualnie trwa projekt capsule wardrobe o którym piszę na blogu :)
OdpowiedzUsuńTo idę poczytać:)
UsuńOdkąd zadbałam o to by wszystko pasowało do siebie to nie mam tego problemu. Tak jak Ty mam buty i torebki w kolorze czerni. A cała szafa jest w określonych barwach: czerń (chociaż mało), granat, biel, szarość. Uzupełnia tą bazę pudrowy róż i odcienie niebieskiego:) Lubię paski, kratki i mam jedną ulubioną bluzkę w czarno-białe kwiaty:)
OdpowiedzUsuńNo i świetnie:) u mnie czasem zdarzy się coś czerwonego czy właśnie niebieska koszula. U mnie ulubione bluzki to te z dresowego materiału:)
UsuńPowiem Ci, że to bardzo fajny pomysł i podeście. Podoba mi się! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadł Ci do gustu:)
UsuńDokładnie robię tak samo! Ale naprawdę fajny post, lekki, miło się go czyta :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę:))
UsuńTrafiłam na Twój blog zupełnie przypadkiem. Dziękuję Ci za ten wpis. Dał mi wiele do myślenia. Mam sporo rzeczy w szafie ale co z tego skoro zawsze rano mam dylemat w co się ubrać. Wiele rzeczy kupionych pod wpływem impulsu, do niczego nie pasuje. Nawet nie mogę powiedzieć jednoznacznie jaki mam styl ubierania bo panuje chaos. Zauważyłam, że jestem zbyt mało stanowcza bo przy porządkach robię się sentymentalna albo nie pozbędę się czegoś tylko dlatego, że sporo zapłaciłam, mimo iż od dwóch sezonów w ogóle tej rzeczy nie noszę. Zazdroszczę dziewczynom, które wiedzą czego chcą, które nie lecą na ilość ale na jakość. Teraz mam jeszcze inny problem bo trochę przytyłam i w niektóre ciuszki się nie mieszczę. Ale dałam sobie czas do końca roku. Jak nie schudnę to bez gadania polecą w świat. Jak tylko wrócę z urlopu zabieram się za siebie oraz za uporządkowanie swojej szafy.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo!:) Ja w okresie po studiach a pierwszą etatową pracą sporo przytyłam i wiele rzeczy wyglądało na mnie źle, nie mogłam się już nosić tak obciśle jakbym tego chciała. Wiele rzeczy oddałam wtedy Siostrze, sporo wywaliłam, kupiłam większe. Nie było to łatwe, ale jak się nie ma samozaparcia, aby schudnąć to trzeba kupić nowe rzeczy i o.
UsuńNie kupuję również drogich ciuchów, bo mi zwyczajnie szkoda kasy, szczególnie, że bardzo często jakość tych droższych często nie jest specjalnie lepsza.
Trzymam kciuki za utratę wagi!
Ja robiłam różne eksperymenty z ubiorem, ale jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że nie chce być inaczej: najlepiej czuję się w czarnych bluzkach/topach i dżinsach. Ot co. I te czarne topy faktycznie są najlepsze do wszystkiego - nie ma problemu z prześwitującym biustonoszem, z tym, że coś do czegoś nie pasuje itd. Jak jest lato, noszę czarne, szare i bordowe bluzki z krótkim rękawem albo właśnie topy, a jak jest zimniej, to topy i na to marynarki, kardigany, narzutki wszelkiego typu. I już. Od czasu do czasu próbuję sobie wymyślić coś nowego, bo sama jestem znudzona moim stylem, ale potem... i tak wracam potulnie do moich sprawdzonych szmatek ;). Tylko wiesz, chciałabym umieć bawić się modą, komponować to jakoś fajnie, ale niestety a) nie mam do tego zmysłu, b) nie mam też figury i muszę skupiać się na udawaniu, że jestem chudsza niż jestem, bo oczywiście nie lubię świecić sadłem i zbyt szerokimi ramionami :P
OdpowiedzUsuńJa ubrania traktuję jako coś co muszę założyć, jeżeli nie chcę spędzić dni w więzieniu za publiczne obnażanie się;) Nie lubię mody, nie bawię się nią, widzę ją, patrzę, ale nie mam większych zapędów. Zresztą i tak najbardziej mi się podobają "stylizacje" typu jeansy, sweter i botki. Nic wymyślnego. Bawię się kolorami na paznokciach:) Ty możesz szminkami, boś odważniejsza w temacie:)
UsuńChciałabym żeby to było takie łatwe, ale niestety, przemysł odzieżowy nie ułatwia mi sprawy. Nie noszę czerni i szarości, więc mój wybór w sklepie ogranicza się do 20-30% oferty sklepów. Bardzo trudno jest zebrać granatową bazę, która oprócz tego, że jest granatowa, to jest jeszcze z dobrych materiałów i miło by było, jakby mi się podobała. Dlatego akceptuję też buty w kolorze czerwonym i bordowym, co oznacza, że wybór w sklepie z butami podnosi się u mnie do 3-4 sztuk. A czy któraś z nich mi się spodoba?
OdpowiedzUsuńLubię kolory, mocne, czyste. Trudno jest znaleźć ubrania o prostych krojach w kolorach. Albo są sportowe albo infantylnie dziewczęce (bufki, kokardki, falbanki). A ja bym chciała wyglądać klasycznie i kobieco, a przy tym kolorowo. Niestety, jest trudno.
Więc mam w szafie dużo ubrań, dużo się przez nią przewija - wymieniam się z koleżankami, kładę rzecz na półce i sprawdzam. Przyjmie się? Zostaje. Nie? Idzie dalej.
Marzę o minimalizmie w szafie i wierzę, że kiedyś przyjdzie moda na moje kolory.
Granat też bardzo lubię i faktycznie ciężko go znaleźć w sklepach, choć idzie jesień i może w tym sezonie będzie go więcej. Dziś będę szła na zakupy ciuchowe, bo potrzebuję płaszcza i zwrócę uwagę czy są kolorowe ciuchy. Nigdy na to nie zwracałam uwagi, bo obracam się w nudnych nie-kolorach.
UsuńCo do krojów - faktycznie jest sporo sportowych tudzież luźnych ubrań, ja ostatnio na takie się przerzuciłam. Nie wiem czy to z powodu braku innych, czy z wygody, czy też z miejsca w jakim pracowałam. Z materiałami jest jeszcze gorzej, bo poliester wylewa się ze sklepów, ale czasem przymknę na niego oko.
Zastanawiałaś się nad szyciem ubrań u krawcowej? Często w takich mniejszych osiedlowych zakładach nie biorą za to worka złota, a jakość wykonania jest lepsza niż w sieciówkach.