Róż! Żaden kosmetyka tak nie odejmuje lat i nie dodaje świeżości jak róż. Kiedyś je uwielbiałam, teraz idę nieco w bardziej brązowym kierunku, ale na wiosnę musi być jakiś róż! Też tak masz?
Dziś przychodzę z propozycją kosmetyku naturalnego - różu Lily Lolo w kolorze Tawnylicious, który ma być połączeniem różu i bronzera. Bardzo mnie cieszy, że jest on w formie prasowanej, bo nic się nie sypie.
KOLORY
Do wyboru jest 7 odcieni, od klasycznego chłodnego różu po słoneczną brzoskwinię. Ja zdecydowałam się na Tawnylicious określany przez producenta jako matowy brąz, świetnie sprawdzający się zarówno jako róż, jak
i bronzer. I powiem tak - na swachu ma brązowe-brzoskwiniowe nuty, ale na moich policzkach wygląda jak ciemniejszy, brudny róż. Nie wiem dlaczego tak współgra z moja żółtą cerą, ale nosiłam róże na różnych podkładach i zawsze mam ten sam efekt - zdrowego rumieńca. Na pewno nie wykonturowałabym sobie nim twarzy.
Wykończenie nazwałabym bardziej satynowym, bo płaski mat to nie jest, a świetlisty mat to już przecież nie mat. Nie ma w sobie ani jednej drobinki.
TRWAŁOŚĆ
Na mojej normalnej cerze trzyma się przez cały dzień. W połowie dnia zaczyna blednąć, ale nadal jest widoczny. Trzyma się tak samo dobrze na minerałach jak i na tradycyjnych podkładach.
OPAKOWANIE
Opakowania Lily Lolo zawsze mnie zachwycają. Są proste, minimalistyczne i trafiają w moje gusta. Klasa sama w sobie i myślę, że nie jestem jedyną osobą, którym się podobają. Dodatkowo mają lustereczko, a całość przychodzi w kartoniku.
SKŁAD
Mica, Simmondsia Chinensis
(Jojoba) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Punica Granatum
(Pomegranate) Seed Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil,
Leptospermum Scoparium (Manuka) Oil, Sodium Hyaluronate, Eryngium Maritimum
Callus Culture Filtrate, [+/- CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77742 (Manganese
Violet), CI 77491 (Iron Oxide), CI 77499 (Iron Oxide)]
CENA
W opakowaniu mamy 4 gramy produktu i kosztuje on 60 zł z małym hakiem. Dostępny jest w sklepie Costatsy.
PODSUMOWANIE
Jestem trochę zawiedziona kolorem różu, bo liczyłam na nieco bardziej brązowy odcień, ale w brudnych różach również czuję się dobrze, więc i tak będę go używać, acz nieco bardziej w okresie jesiennym.
Myślę, że dla mnie byłby trochę za ciemny. Ostatnio przekonałam się do takiego cukierkowego różu na swojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńMi się takie cukiereczki podobają na kimś:)
Usuńten kolor, choc jest piekny, na mnie bylby za ciemny jako roz i zbyt cieply jako bronzer.:) ale ogolem bardzo podoba mi się jego wykonczenie!
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że i inne kolory mają takie same:)
UsuńJak dla mnie byłby chyba za mocno czerwony ;)
OdpowiedzUsuńOn w róż mimo wszytko wpada:)
Usuńmnie ten odcień nie do końca się podoba...
OdpowiedzUsuńDla mnie jest okay, ale nie wiem skąd ta zmiana koloru na policzkach:(
UsuńKolor wydaje się być fajny. Chociaż na ciepłe dni idę bardziej w stronę takich typowo różowych kolorków ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie do końca czuję w takich klasycznych różach;)
UsuńPiękny odcień! Nie wiem czy do mojej cery by pasował, no ale jest świetny :)
OdpowiedzUsuńMarka ma też inne kolory:)
UsuńPodoba mi się ten odcień, nie miałam jeszcze takiego. Ciekawe, czy by mi pasował ;)
OdpowiedzUsuńI czy nie zmieniałby koloru na Twoim policzku:(
Usuń