Jestem osobą zorganizowaną.
Pracuję na etacie, prowadzę bloga i piszę dla innych, mam czas na związek, na dom, na aktywność fizyczną i seriale. Okay, nie mam dzieci, ale wiele osób młodych i bezdzietnych narzeka na brak czasu. Dla mnie takie stwierdzenie jest oznaką braku organizacji i pewnego rodzaju rozleniwienie.
Zapewne doskonale znacie efekt studenta, czyli robienie wszystkiego na ostatnią chwilę. Mniej znanym pojęciem jest efekt parkinsona - jeżeli na jakąś czynność np. posprzątanie biurka zaplanujemy 1h to nam to zajmie tyle właśnie czasu, choć to tak naprawdę zadanie na 15 czy 20 minut. Słowo prokrastynacja też zyskała na popularności. Dla mnie to nic innego ja wymówka na brak efektywności i brak jaj. Albo coś robisz i to robisz (lub planujesz kiedy to zrobisz i już o tym nie rozmyślasz), albo mówisz, że masz coś w tyłku i olewasz sprawę. Proste? Proste!
W swoim życiu zawodowym używam kalendarza elektronicznego, bo żyję głównie spotkaniami, a w życiu prywatnym używam głowy. Na blogasku i pokrewnych korzystam z Google Drive/sticky notes/bloggera. Nie używam papierowych kalendarzy, bo zajmuje to miejsce i za dużo rzeczy się zmienia, abym z niego korzystała. A kreślenie nie mieści się w moich kategoriach estetyki.
Obecnie jest wielka moda na te malowane kalendarze, pamiętniki i kolorowe mazaki. Do mnie to nie przemawia, tak samo jak kolorowanki, ale jeżeli Ci to pasuje i dodatkowo sprawia przyjemność to czemu nie! Grunt by działało i być lepiej zorganizowanym.
Dziś przedstawię kilka moich zasad, które sprawiają, że na wszystko mam czas.
Obecnie jest wielka moda na te malowane kalendarze, pamiętniki i kolorowe mazaki. Do mnie to nie przemawia, tak samo jak kolorowanki, ale jeżeli Ci to pasuje i dodatkowo sprawia przyjemność to czemu nie! Grunt by działało i być lepiej zorganizowanym.
Dziś przedstawię kilka moich zasad, które sprawiają, że na wszystko mam czas.
- świadomie podejmuję decyzje, jeżeli wiem, że mam na coś 2 tygodnie to nie myślę o tym przez 2 tygodnie, a planuję kiedy to zrobię. Jeżeli coś mi ciąży i nie potrafię się ogarnąć z decyzją to planuję, że zrobię to za jakiś czas i nie wracam w międzyczasie do tematu. Jeżeli czegoś nie chce zrobić to podejmuję decyzję, że olewam ciepłym moczem dane zadanie i mi nie ciąży w głowie;
- obowiązki przed przyjemnościami, najpierw zrobię posty, a dopiero później usiądę do serialu. Jestem z tych co maja coś zrobić jutro zrobią dziś;
- małe rzeczy robię od razu, nie dopuszczam do nagromadzenia się spraw, bo to przytłacza i trzeba wykonać dodatkową pracę, aby to uporządkować;
- planuję co chcę zrobić, w tygodniu często nie mam siły na bloga czy dodatkową pracę, więc praktycznie wszystko ogarniam w sobotę, aby mieć wolną niedzielę, a popołudnia na spacery, dom i seriale;
- staram się robić jedną rzecz na raz, robić rzeczy po kolei, a nie mieć rozgrzebaną każdą po trochu;
- utrzymuję porządek, aby bałagan mnie nie rozpraszał. Dodatkowo staram się sprzątać w tygodniu, aby weekend nie musieć tego robić;
- wstaję rano, nawet weekendy rozpoczynam dzień od 6-7, również regularnie chodzę spać. Nie mam przez to rozbitego dnia;
- uprawiam regeneracyjne 10 minutowe drzemki, gdy czuję, że mam wyczerpane baterie to robię krótką drzemkę. Potrafię zrobić je wszędzie! A po tym jestem niczym młody bóg;
- w miarę zdrowo jem, nieodpowiednie jedzenie powoduje u mnie senność (np. białe pieczywo, za dużo słodyczy), a sen oznacza brak pracy i nawarstwianie się obowiązków;
- odpoczywam, pracuję po to, aby móc odpoczywać. Relaksuje się i cieszę wolnym czasem. Kiedy mam wolne to nie myślę o tym co jeszcze muszę;
- pracuję mądrze, a nie ciężko. Nie chce mieć garba, a więcej czasu wolnego.
Z tymi drzemkami, to mi się właśnie przypomniała nasza rozmowa i rzeczywiście - potrafisz je zrobić wszędzie :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie, ja jestem z tych, co to potrafią odłożyć coś na później i stresować się tym przez cały czas. Staram się to zmienić, bo tylko ja jestem w stanie na to wpłynąć.
Praca zaczyna uczyć mnie właśnie tego, o czym wspomniałaś. Żeby pracować mądrze, a nie ciężko.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się osiągnąć w tej kwestii zen ;)
Bo ja jestem mistrzem drzemek, ale w pociągu to był regularna kimka po zarwanej nocy:D Ale wstałam o 7 coby dnia nie mieć przestawionego;)
UsuńTrzymam kciuki za Twój zen:)
Mi wiecznie czasu brakuje, ale z blogowaniem nie mam problemu, wszystko robię na czas jak w zegarku ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo co ma u Ciebie najwyższy priorytet:D
UsuńJa nie umiem tak drzemać po 10 czy 15 minut, jak padam to już się schodzi :P
OdpowiedzUsuńMam podobnie, jednakże u mnie drzemka w ciągu dnia est jak zapowiedź zbliżającego się przeziębienia - wtedy, gdy mój organizm jest osłabiony.
UsuńTakie drzemki wbrew pozorom są bardzo trudne, trzeba też wyczuć moment czy warto je robić czy skończą się snem;) bo jak mogą się skończyć snem to trzeba kawy/wody z cytryną:)
UsuńDobra organizacja czasu to podstawa :) Ja nie wyobrażam sobie już teraz życia bez kalendarza
OdpowiedzUsuńJa sobie nie wyobrażam bez elektronicznego, ale na etacie, całą resztę ogarniam:)
UsuńDobra organizacja jest bardzo ważna i mi osobiście bardzo pomogła i zmieniła mój tryb życia. W odróżnieniu od Ciebie używam jednak standardowego, papierowego kalendarza. W ogóle bardzo lubię pisać ręcznie i jeśli coś zapiszę to pamiętam. Nie mam natomiast czasu na oglądanie tv i seriali. Bywają tygodnie że nie włączam telewizora w ogóle. Ale jakoś tego mi nie żal. Wolę wyjść na spacer czy spotkać się z przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńDla mnie pisanie jest ważne, gdy mam coś zapamiętać np. na egzamin, resztę po to zapisuję, aby już nie musieć pamiętać:D
UsuńWszystko jest kwestią priorytetów, obecnie w wakacje, gdy nie pada to robię spacery takie 1,5-2 godzinne. Spacer ma pierwszeństwo przed serialem:D
świetny post, podziwiam stopień zorganizowania!
OdpowiedzUsuńja cały czas ze sobą walczę
Mi chyba szkoda czasu na bycie rozlazłym:)
UsuńNie mam możliwości, by drzemać w ciągu dnia ;) Kiedyś przyznaję zdarzało mi się, a wręcz w czasie kiedy wstawałam po 5 było mi to niemal potrzebne. W początkach macierzyństwa drzemałam z Martyną, ale mimo zmęczenia szybko z tego zrezygnowałam, bo wszystko leżało i nie było zrobione ;) Teraz (tak jak pisałam na IG) najwięcej czasu mam, kiedy Mała idzie spać po 21... ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, grunt, że masz chociaż czas dla siebie po 21:) I za kilka lat będzie lepiej:D
UsuńU mnie papierowy kalendarz to must have.
OdpowiedzUsuńJa miałam kilka podejść i bez sensu, szybciej robię niż notuję;))
UsuńPost dla mnie :) Co prawda stałam się bardziej zorganizowaną osobą, niż było to wcześniej, mimo to nie zawsze się wyrabiam - ale z dnia na dzień idzie mi coraz lepiej. Też używam sticky notes:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, abyś osiągnęła mistrzostwo!:)
Usuńdobry post dla mnie jestem zupelnie nie zorganizowana :(
OdpowiedzUsuńAty aty!:)
UsuńKiedyś z organizacją nie było u mnie tak źle, ale wszystko zmieniło się po urodzenia dziecka :) Trochę czasu minęło nim nauczyłam się od nowa dysponować moim czasem. Mimo wszystko wciąż planowanie dosłownie każdej chwili mi nie wychodzi, bo nigdy nie wiem kiedy synek pójdzie spać czy jak się będzie czuł następnego dnia. Miałam też niedawno przykrą sytuację w rodzinie, które całkiem mnie rozbiła i wszystko zeszło na dalszy plan. Ostatnio jednak udało mi się w końcu regularnie blogować i tylko dobry plan i ciężka praca pozwalają mi publikować i przygotowywać posty według wyznaczonego przez siebie rozkładu :)
OdpowiedzUsuńOrganizacja czasu przy dziecku to dla mnie abstrakcja i nie mam doświadczenia. Cieszę się, że wróciłaś do regularnego blogowania:)
UsuńU mnie z czasem ostatnio ciężko. Praca na etacie, dwójka małych dzieci (3,5 roku i 10 miesięcy), mąż wychodzi z domu przed 7, wraca po 20 bo ma dwie prace. Niestety cierpi na tym blog, bo jednak zajęcie się dziećmi, a w następnej kolejności domem jest priorytetem.
OdpowiedzUsuńW życiu ważne są priorytety i poukładanie tego w głowie. Że są jedne rzeczy ważniejsze niż inne i z tych innych nie wpędzać się w poczucie winy.
UsuńOdkąd zostałam mamą z czasem było u mnie słabo.. ale teraz po pewnym czasie, wychodzę na prostą i mam coraz więcej go dla siebie.. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odnajdujesz się w nowej rzeczywistości:)
UsuńDla mnie posty na bloga to element 'przyjemności' :D Podziwiam za poranne wstawanie, ja mam taki tryb pracy, że jakbym miała wstawać o 6 to bym z nieszczęścia umarła, dzień zaczynam o 9 ;) Drzemek też nie lubię - totalnie rozwalają mi dzień i nawet 10 minut snu sprawia, że resztę dnia funkcjonuję jak zombie.
OdpowiedzUsuńDla mnie blog to też przyjemność, ale wymaga ode mnie aktywności, leżenie na kanapie i oglądanie serialu nie:D Ja kiedyś nie lubiłam rano wstawać, ale rano mam najwięcej energii i szybko działam:) Z tą drzemką to nie jest taka prosta sprawa, bo zła drzemka jak wspomniałaś może rozwalić dzień.
Usuńdziękuję Ci za ten post - zbieram się w końcu i biorę do pracy!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńSuper wpis :) Żałuję, że nie mogę sobie pozwolić na takie 10 min drzemki. Od zawsze cierpię na bezsenność, zanim zasnę potrafi minąć kilka godzin (nawet jak jestem zmęczona!), a nawet jak chwilę się prześpię, to budzę się jeszcze bardziej zamulona... Też zaczynam od najdrobniejszych rzeczy, żeby się nie nawarstwiały. Ostatnio zrobiłam swój planner (zwykłe tabelki w Wordzie z dokładnie taką zawartością, jakiej potrzebuję) i jestem z niego bardzo zadowolona. O wiele bardziej niż ze zwykłego kalendarza, a BuJo to dla mnie żadna przyjemność.
OdpowiedzUsuńJa potrafię zasną wszędzie i o każdej porze. Przykładam głowę i po minucie śpię.
UsuńKalendarz widziałam, podziwiam, bo mi by się nie chciało;) Bardzo ładnie go zrobiłaś:) ja BuJo nie kumam, nie potrzebuję. Wierzę w wizualizację, ale nie potrzebuję, aby to pięknie wyglądało.
Widzę między nami pewne podobieństwo :)Dla mnie Twoje zasady to żadna nowość, ponieważ w większości się do nich stosuję, ale wiele osób powinno je sobie wydrukować i powiesić na drzwiach! Również jestem osobą zorganizowaną i ponad wszystko cenię sobie harmonię. Nie lubię jak moje koleżanki z pracy robią bajzel, nie kończą tego co zaczęły a z kolei w życiu prywatnym facet wszystko robi na ostatnią chwilę. Cóż, może to nadgorliwość, ale dzięki temu udało mi się 5 lat studiować dziennie i w międzyczasie pracować na cały etat.
OdpowiedzUsuńJa też studiowałam dziennie i pracowałam! Przybijam organizatorską piąteczkę:D Ja swojego faceta trochę uczę nie robić na ostatnio chwilę i idzie powoli, ale widzę światełko w tunelu. Dla mnie te zasady to jest coś naturalnego, więc musiałam się chwilę skupić, aby je spisać:)
UsuńJa ciągle jestem w fazie przemiany. Na studiach tak bardzo marnowałam czas, że aż mi wstyd, ale w epoce przeddzieciowej też miałam taki okres, że byłam rozlazła do obrzydliwości i potrafiłam jeden obiad robić cały dzień i to była moja najważniejsza i jedyna sprawa. Jak patrzę na tamtą siebie, to mi słabo. Teraz do ideału daleko, ale – wbrew pozorom – pomógł mi mały człowiek. To przy nim zaczęłam pisać bloga, dostałam milion nowych obowiązków i... nagle się okazało, że mimo zdecydowanie mniejszej ilości wolnego czasu, potrafię być dużo bardziej produktywna i robię więcej, niż kiedy miałam całe dnie dla siebie. Nadal jestem chaotyczna i największy problem mam z ustalaniem priorytetów, ale jak na mnie, i tak jest o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko zazdroszczę Ci takiej zorganizowanej natury (i drzemek! ja nie potrafię), bo uwielbiam porządek, a jednak wciąż czuję się królową chaosu.
Chyba jest tak, że im mniej człowiek ma do zrobienia tym bardziej czas mu przecieka przez palce.
UsuńCieszę się, że teraz jest lepiej i lekkie zdziwko, że to za sprawą małego gentelmena, bo to dość...nietypowe patrząc po komentarzach. Priorytety to ważna rzecz, jest kilka technik jak to szybko i sprawnie ogarnąć, ale najważniejsze to co w głowie:)
Ja ciągle w planach mam zrobić Ci porządek w szafie:D
U mnie problem polega na tym, że bardzo, BARDZO często robię kilka rzeczy na raz. Piszę tekst na bloga, jednocześnie w tle obrabiając zdjęcia, i dodając fotę na Insta i zajawkę na FB. A jeszcze w tle gotuje się rosół i chodzi pralka.
OdpowiedzUsuńAle pracuję nad tym, staram się zacząć jedno skończyć drugie. Nie lubię dokładać rzeczy na później i staram się tego nie robić. Dobre rady! :)
Ja się nauczyłam nie gotować jak "robię blogaska" - ileż razy mi coś wykipiało albo przypaliło:D
UsuńDziękuję:*
Ja nie umiem robić takich drzemek; )
OdpowiedzUsuń