Samoopalacz, który nie śmierdzi

Lubię się w wersji opalonej. Z wylegiwaniem się na słońcu jest u mnie różnie – kilka lat temu unikałam jak ognia; gdy posiadałam własny ogródek chętnie korzystałam z kąpieli słonecznej. Teraz mogę opalać się głownie na balkonie, ale jakoś niechętnie korzystam z tej opcji, bo mi za gorąco;)
Na początku wiosny sięgnęłam po samoopalacz w piance w odcieniu medium Vita Liberata i jestem zachwycona tym, że jest to pierwszy samoopalacz, który faktycznie nie śmierdzi samoopalaczem. Szok i niedowierzanie! Naprawdę.



Samoopalacz w piance błyskawicznie się wchłania, trzeba z nim pracować bardzo szybko. Nie jest to produkt dla osób niedokładnych. Zostawia brązowy kolor na ciele, więc widać gdzie już go nałożyłam. Pierwszy raz nałożyłam go za pomocą dłoni i to był wielki błąd. Ręce miałam zdecydowanie ciemniejsze, do kolejnej aplikacji użyłam rękawicy i to był strzał w 10. Schodzi w miarę równomiernie, grunt to wypeelingowane ciało przed nałożeniem pianki. 

Skład: Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Water*, Dihydroxyacetone***, Cocamidopropyl Betaine, Saccharide Isomerate***, Tocopheryl Acetate**, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract**, Hyaluoronic Acid, Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract***, Ginkgo Biloba,  Leaf Extract*, Fucus Vesicolosus (Bladderwarck) Extract**, Litchi Chinensis (Lychee) Fruit Extract**, Rubus Ideaus (Raspberry) Seed Extract*, Hydrolysed Silk (Soie), Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Extract**, Sosium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, CI 17200 (Red 33), CI 4090 (Blue 1), CI 19140 (Yellow 5)

Daje on bardzo mocną opaleniznę. Taką po tygodniowych wakacjach! Jest piękna, ciepła, ale nie pomarańczowa. Ja jestem bardzo zadowolona!


Produkty marki Vita Liberata możecie kupić na stronie Sephory.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

29 komentarzy:

  1. Ja mam w olejku, raz użyję i już jest satysfakcjonujący efekt;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam balsam VL w zeszłym roku i byłam zachwycona jego działaniem. Teraz bardzo mnie kusi ten nowy olejek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy go nie miałam, ale chyba nie ma osoby, która by źle o nim pisała :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w wersji balsamowej - świetnie się sprawdza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam, nie wali samoopalaczem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przydałby mi się, bo jestem dość blada a za wylegiwaniem się na słońcu nie przepadam :D Póki co używałam tylko chusteczek opalających jak chciałam być lekko ciemniejsza na jakieś tam okazje, ale ich wadą było właśnie to, że strasznie śmierdziało po nich ciało. Na ten bym się chętnie skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tę piankę i jestem z niej bardzo zadowolona. I masz rację ładnie pachnie :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Powoli ciągnie mnie do opalenizny i zaczynam się rozglądać za jakimś samoopalaczem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten bardzo polecam - daje piękną opaleniznę i nie daje po nosie:D

      Usuń
  9. Zachwycam się serum jak pięknie się spisuje i jak pięknie pachnie.
    Te do "opalania" ciała ciągle mnie ciekawią. Marula mi chodzi po głowie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jedyny samoopalacz który nie śmierdzi i daje natychmiastową opaleniznę niczym z egzotycznego kraju :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja akurat uwielbiam się opalać ale w tym roku postanowiłam zmniejszyć czas na słońcu i wspomagam się samoopalaczem w piance z Bielendy. Chętnie bym przetestowała i tą piankę bo ten sposób aplikacji moim zdaniem jest najlepszy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jakoś w tym roku nie ciągnie do opalania, jakoś mi gorąco i bez ogródka to nie to samo;)

      Usuń
  12. Bardzo polubiłam tę piankę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj to chyba nie produkt dla mnie :D ja nie lubię widzieć od razu efektu :P tzn wolę stopniową opaleniznę ale cieszę się że akurat Tobie przypadł do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem leniuszkiem jak chodzi o smarowanie ciała i taki natychmiastowy efekt to jest to co mi pasuje:)

      Usuń

Dziękuję za komentarz! Odpowiadam na każdy i bardzo sobie cenię kontakt z moimi Czytelnikami. Komentować mogą tylko zalogowane osoby.

Nie jest to jednak miejsce na wklejanie linków, wiem jak trafić na stronę autora komentarza. Wszystkie wiadomości z linkami usuwam i nie odwiedzam takich blogów. Jeżeli chcesz, abym odwiedziła Twoją stronę napisz mi maila lub wiadomość na Instagramie.