Szampon zwiększający objętość włosów z wyciągiem z malwy od Yves Rocher

Szampon zwiększający objętość włosów z wyciągiem z malwy od Yves Rocher

Szampon zwiększający objętość włosów z wyciągiem z malwy od Yves Rocher

Szampon nie dodaje spektakularnej objętości – moje włosy z natury są uniesione, ten szampon może deeeeelikatnie ten efekt pogłębia. Ale przyjemniaczek z niego jest i tak! To tak na początek.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

We wrześniu zużyłam...

We wrześniu zużyłam...

We wrześniu zużyłam...
Oj dużo mi się uzbierało zużytych kosmetyków w tym miesiącu – jestem szalenie zadowolona, jest miejsce na nowości.



Część pierwsza:


  • Podkład Healthy Mix Serum – ulubieniec <klik>. Jedyny podkład, z którego wygrzebywałam resztki pędzelkiem :P
  • Serum z wit.C – okay, ale nie zachwyca <kilk>
  • Essie Russian roullete – super pędzelek, trwałość okay, ale pod koniec zgęstniał. Opisywałam go tutaj <klik> i tutaj <klik>
  • Odżywka Eveline 8w1 – bardzo fajna odżywka <klik>
  • Kremiki Tender care – wiśniowy zużyłam do stóp:P opisywałam tutaj <kilk>
  • Bezbarwna odżywka Miyo – całkiem okay, ale szybko zostawia jakieś białe cząsteczki na brwiach.
 Część druga:


  • Balsam do ciała z 5% mocznikiem Isana - cudowny balsam <klik>
  • Antyperspirant Oriflame Silk&smooth - w porządku, ale są lepsze. Nie mam problemu z nadmiernym poceniem, ale przerzucam się na antyperspiranty w sztyfcie
  • Olejek arganowy - opisywałam tutaj <kilk>
  • Płyn micelarny BeBeauty - uwielbiam <kilk>
  • Peeling do rąk Orfilame - ani to ładnie pachnie, ani nie daje super efektu
Część trzecia:

  • Płyn do kąpieli Fur Mama - cuuuuudowny zapach. Do mycia ciała, włosów. Na pewno wrócę z nową butelką i opisem!
  • Suchy szampon Isana - <kilk> moim mistrzem w tej kategorii jest Batiste!
  • Szampon dodający objętości Yves Rocher - na dniach będzie opis z ohami i ahami.
  • Maska L'biotica do włosów przetłuszczających się - będzie na dniach, jak się zawiodłam.
  • Wcierka Jantar - od niej zaczęłam dbać o włosy! Na dniach opinia.
Miałyście coś z tego?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zakupowy wrzesień

Zakupowy wrzesień

Zakupowy wrzesień
Początek jesieni zdecydowanie wyzwolił we mnie chęć wydawania kasy.

Swoje zakupy pokazywałam tutaj <klik> i tutaj <klik>. Wpadło mi też:

  • Pianka do higieny intymnej Facelle – będzie do mycia włosów, 4,99
  • Płyn do demakijażu Bielenda Bawełna – mój ulubieniec  <klik> 8,99
  • Zmywacz Isana zielony - ulubieniec, 6,99
  • Olejek do masażu Migdał i Papja - śmierdzi mi, 14,99
  • Brązowy tusz do brwi Wibo - mój z Miyo bezbarwny zostawia jakieś białe farfolce, więc skusiłam się na taki w kolorze. 8,99
  • Masełko z Nivea o zapachu wanilia i makadamia – wykończyłam do stóp ten z Oriflame  <kilk> i z czystym sumieniem mogłam kupić swojego ulubieńca;) 9,99
  • Cień w kremie Benefit w kolorze Bikini-Tini – chyba nie jest takie trwały jak się naczytałam…:( cena 89,00
  • Miniaturka tuszu Clinique High Impact Mascara  – w ramach akcji Douglas oddałam stary tusz i o. Ale efekt daje baaaardzo przeciętny…



I po ogrooooomnej liczbie przeczytanych zachwytów nad woskami zaopatrzyłam się w kominek i pierwszy wosk:





Jak zakupowo minął Wam wrzesień? 
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

123 Perfect Foundation!

123 Perfect Foundation!

123 Perfect Foundation!
To mój pierwszy podkład z Bourjois:) Potrzebowałam czegoś w miarę kryjącego, była promocja -40% w Rossmannie – swoją drogą była ona w październiku? Listopadzie? Myślicie, że będzie znowu?


Ale wracając do podkładu, producent opisuje go tak:

·         Bourjois użył swojej ekspertyzy kolorystycznej by stworzyć podkład „nowej generacji”, który ujednolica cerę do perfekcji aż do 16 godzin
·         Koryguje 100% niedoskonałości dzięki swojej unikalnej formule, która łączy 3 korygujące pigmenty by usunąć wszystkie niedoskonałości:
·         Jego delikatna tekstura łatwo wchłania się w skórę tworząc niewyczuwalne wykończeniu typu druga skóra.
·         Nawilżanie 24 godziny
·         Filtry SPF 10
·         Kwiaty bawełny o właściwościach nawilżających I przeciwdziałających świeceniu się skóry
·         Nie powoduje podrażnień, pozwala skórze oddychać

Podkład na twarzy utrzymuje się przez większość dnia – przez pierwsze dwie naprawdę daje radę, później pojawiają się jakieś błyski w okolicach czoła i nosa, ale wszystko wygląda ładnie. Ma wykończenie matowe. Nie spływa z cery, nie robi plam, nie waży się – choć tu zależy od pudru jakim go przyprószycie – np. Jadwiga robi ciasto, ale prasowany burżujek <klik> spisuje się znakomicie. Jego krycie określiłabym jako średnie – małe zaczerwienienia przykryje, ale większych niedoskonałości nie. Jeżeli nałożymy podkład pędzlem, wtedy efekt krycia jest większy.


Podkład nie wysusza, nie zapycha – trzeba jednak pamiętać, aby nakładać go w małej ilości. Gdy przesadzimy i nałożymy go więcej możemy mieć efekt maski;) I ! Musimy mieć dobrze nawilżoną cerę – podkład lubi podkreślać suche skórki. I obietnicę producenta, jakoby podkład nawilżał trzeba odłożyć na bok - nie robi tego. Zauważyłam również, iż czasem na mej buzi wygląda szaro i buro, szczególnie w kiepskim świetle.


Ja posiadam kolor 52 Vanilla i jest dla mnie idealny w odcieniach zimowych.W porównaniu do 52 Vanilla z Healthy Mix serum <klik> jest ziemisty. 

W szklanej buteleczce z pompką mieści się 30 ml, pompka działa bez zarzutu.

Skład:  aqua, cyclopentasiloxane, propylene glycol, methyl methacrylate crosspolymer, dimethicone, isononyl isononanonate, sodium chloride, peg/ppg-18/18 dimethicone, peg-10 dimethicone, aluminium starch octenylsuccinate, zinc pca, silica, erythritol, phenoxyethanol, tocopheryl acetate, disteardimonium hectorite, chlorphenesin, dimethicone crosspolymer, parfum, alcohol denat., lauroyl lysine, disodium edta, alpha-isomethylionone, potassium sorbate, sodium benzoate, homarine hcl, amyl cinnamal, gossypium herbaceum (cotton) flower extract, triethoxycaprylylsilane, dimethicone/methicone copolymer [+/- (may contain): ci 77007 (ultramarines), ci 77019 (mica), ci 77288 (chromium oxide greens), ci 77491, ci 77492, ci 77499 (iron oxides), ci 77742 (manganese violet), ci 77891 (titanium dioxide)]

Ogólnie stwierdzam,  że podkład jest okay, ale zdecydowanie do niego nie wrócę. Moją Sisi podkład ten też średnio zadowolił. Mam go jeszcze odrobinę, zużyję;) i zakupię sobie coś innego.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Soczysty różowy prosiczek.

Soczysty różowy prosiczek.

Soczysty różowy prosiczek.
Do różu miałam przez większość życia ostrą awersję. Niedawno zaczął mnie bawić;) Mogę założyć fuksjowy ciuch, pomalować paznokcie na ostry, ciemny róż, ale gardzę barbiowatymi różami.


Rimmel 227 New romance był przedstawiany jako lekko rozbielony róż – mówię me gusta, będzie taki trochę mleczak. Na zdjęciach wydawał się być delikatnym, eleganckim różem. U mnie na zdjęciach też tak wyszedł.



Jednak na żywo jest to maksymalnie słodko-cukierkowty-jasny-pastelowy róż, który idealnie pasuje lalce Barbi. Ja nie jestem taka słodka i taki kolor do mnie nie pasuje. No nie i już.

Z rzeczy technicznych – u mnie 3 warstwy nie dały rady przykryć mojej białej kreski. Ale cholerstwo trzyma się ładnie przez 5! dni. I to bez Good to go! Oczywiście starte końcówki się pojawiają, ale przez to, że lakier jest jasny i nie ma dużego kontrastu.

Pędzelek standardowy:


Alicja chcesz lakier? Do Ciebie dziecinko pasują takie słodkie rzeczy;)

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Super Liner Perfect Slim

Super Liner Perfect Slim

Super Liner Perfect Slim

Uwielbiam. Kocham i ubóstwiam ten produkt. Najlepszy jaki kiedykolwiek miałam. Mowa o eyelinerze od L’Oreala.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Moje czerwienie + rozczarowanie

Moje czerwienie + rozczarowanie

Moje czerwienie + rozczarowanie
Czerwienie na pazurkach uwielbiam! Każdy z dzisiejszych lakierów opisywałam z osobna, ale stwierdziłam, że może komuś się przyda takie porównanie i pokaże facetowi, że te lakiery CZYMŚ się różnią.

Dzisiejsi bohaterowie to:


OPI Big Apple Red <klik>
Rimmel 60 seconds 315 Ready, aim, paint! <kilk>
Essie Russian Roulette <kilk> 


KATEGORIE:

Kolor:

OPI jest zdecydowanie najbardziej dojrzałe i głębokie. Taka elegancka, klasyczny czerwień. Rimmel jest ciut jaśniejszy, ale nadal głęboki, Essie jest najbardziej „żywa”;) Najbardziej podoba mi się kolor OPI

Trwałość:

Tu prym wiedzie Essie, jest to 3-4 dni. Rimmel wytrzymuje też do 4 dni, ale ma bardzo mocno starte końcówki. OPI to 2-3 dni, zdarzają mu się odpryski i mnie strzela.

Pędzelek:


Rimmel ma najfajniejszy pędzelek, sprężysty, duży – ideał. Bardzo podobny jest ten z Essie, a OPI to dla mnie istna tragedia. Bardzo łatwo zalać sobie nim skórki, jest niesprężysty i źle przycięty.

Komfort malowania:

Rimmel! Raz i paznokieć pomalowany, trudno zalać sobie skórę. Essie też niczego sobie, ale…;) OPI – na lewj sobie jeszcze jakoś pomaluje, ale prawa to zalana skórka na 100%

Krycie:

Rimmel – tu naprawdę wystarczy jedna warstwa! Essie to koniecznie 2, a OPI… najładniej wygląda po trzeciej warstwie, wtedy też ostateczni przykryte są moje białe końcówki.

Cena/pojemność:

OPI - 49zł/15mlw Dauglasie
Rimmel  – 10zł/8ml
Essie – 34.99./13,5ml Hebe/Super Pharm


Najprzyjemniej mi się używa Rimmela, ale jakość pozostawia trochę do życzenia, szczególnie jak chodzi o starte końcówki, więc zdecydowanie Essie wygrywa – wygrał tak bardzo, że już mi się skończył;)

I tu jednak mała uwaga – lakieru swojego używałam go od marca? zgęstniał i zaczął się ciągnąć… malowanie nim stało się katorgą, ostanie dwa razy to masakra, na 3 nie wystarczy. Ogólnie jestem tym faktem zniesmaczona, bo ponoć wytrzymują wieki. Szyjkę buteleczki co jakiś czas (zazwyczaj co miesiąc) czyściłam zmywaczem, zawsze dobrze go zakręcałam, trzymam z dala od słońca… Trafił mi się bubel?


OPI to dla mnie porażka i nie przypadł mi go gustu, pewnie jakoś go wykończę, ale najgorszy lakier ever.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Olejek arganowy

Olejek arganowy

Olejek arganowy
Złoto Maroka… no cud, miód i orzeszki. Producent na opakowaniu pisze:
„To „eliksir” młodości i tzn. płynne złoto Maroka. Posiada niezwykłe działania odmładzające na skórę. Jest on najbogatszym we właściwości pielęgnacyjne olejem produkowanym na świecie. Bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (80%), głownie w  kwasy omega-6, omega-9 oraz w witaminę E. Jest silny antyoksydantem, wykazuje działanie przeciwstarzeniowe. Polecane dla cery suchej i odwodnionej.”


Niestety trochę zgapiłam się, gdy kupowałam olejek – zrobiłam to jakoś na szybko, czekałam na kosmetyczkę, obok był sklep z kosmetykami naturalnymi, jakoś tak wyszło, nie doczytałam składu i mam mieszankę:


Za 100 ml zapłaciłam ok.40zł.

DZIAŁANIE:

Jak chodzi o zastosowanie olejku na włosy – próbowałam na sucho, na mokro, dodawałam do odżywki – powodował w najlepszym wypadku nic, a w najgorszym powodował, że włosy są tępe.



Jak chodzi o stosowanie go do ciała, to tu sprawdził się bardzo dobrze. Wspaniale nawilża, wygładza, w miarę się wchłania jak na olejek, nie potrzeba go dużo, aby nanieś go na całe ciało. Stosowany co 2-3 dni zapewnia odpowiednie nawilżenie dla mojego sucharka.

Zapach jaki posiada olejek nie jest uciążliwy, ani męczący, nie boli mnie od niego głowa;), ale jest wyczuwalny, również kilka godzin po aplikacji.

Wiem, że nie powrócę do tego specyfiku, bo jest jeszcze tyyyyle olejków do wypróbowania!

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Tender Care

Tender Care

Tender Care
W czasie gdy pracowałam w biurze Oriflame nasłuchałam się, że jaki ten kremik jest cudowny, wspaniały, normalnie lek na całe zło. Możemy go dostać w kilku wersjach – klasycznej, waniliowej, wiśniowej, czekoladowej (które miałam), a także karmelowej, migdałowej i kokosowej.



Pomiędzy wersjami, które miałam nie zauważyłam różnicy większej niż inny zapach. Jednak inne wersje miałam daaaaawno temu, to dziś skupie się na wersji waniliowej oraz wiśniowej.

Opakowania są proste i na swój sposób urocze. Mieszczą 15 ml produktu, z wydobyciem nie ma większych problemów. Higieniczne, to to nie jest, ale do domu/pracy dla mnie jest w porządku.


Wersja waniliowa cudownie pachnie, słodziutko, ale nie mdło. Pachnie trochę jak budyń albo inny słodki krem.

Skład wersji waniliowej: petrolatum, caprylic/capric triglyceride, paraffinum liquidum, cera alba, paraffin, acetylated lanolin, cetyl alcohol, parfum, tocopheryl acetate, propylparaben


Wersja wiśniowa pachnie jak wiśniowy kisiel, czkolwiek na końcu jakiś chemiczny smrodek.

Skład wersji wiśniowej: petrolatum, caprylic/capric triglyceride, paraffinum liquidum, cera alba, paraffin, acetylated lanolin, cetyl alcohol, parfum, tocopheryl acetate, glyceryl caprylate.

Produkty stosuję jako balsamy do ust – w tej roli sprawdzają się w porządku, ale nie pobiją mojego mistrza w tej kategorii, jakim jest masełko Nivea o zapachu makadamia i wanilia. Trzeba je nakładać często, nie dają jakiego super efektu.

Podczas pracy w biurze słyszałam, że spokojnie można nakładać pod oczy! Ja się nie odważyłam.

Jedyny powód dla którego ponownie wyjęłam z szuflady jest taki, że swoje masełko z Nivea po prostu gdzieś posiałam. 

Czy je polecam – nie, bo nie są tak dobre jak Nivea. Waniliową wersję już wykończyłam, a wiśniową męczę, niedługo zacznę zakładać na stopy i kupię znowu makadamię!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Jesień?

Jesień?

Jesień?
Jak mi się nieeeeeechce pisać pracy magisterskiej, strzela mnie, a do soboty muszę oddać pierwszy rozdział. I nawet zaczęłam, ale taaaaak mi się nie chce….

W ramach kompletowania jesiennej garderoby zakupiłam już czarne rajtuzy, ale rajtuzami nie ma się co chwalić, więc zdjęcia nie będzie;) ale zakupiłam rozkloszowaną spódniczkę w kolorze szarym:


Spódniczka pochodzi z H&M i kosztowała 59,90 – 25% rabat. Swoją drogą bardzo ciężko dostać rozkloszowaną spódniczkę – pełno ołówkowych, bombkowatych albo skórzanych – gdzie ja i skórzana spódniczka i dodatkowo długość! Coby była lekko przed kolano, a nie ledwo za tyłek sięgała.


Chciałam też kupić botki – takie lekko za kostkę, ale powiedzcie mi proszę dlaczego buty zimowe są po pierwsze większe od normalnych, a po drugie dlaczego nie wszyscy produkują numer 35?! Na obcasie to mus 35, a jak płaskie to 36 jest okay, ale nie jak 36 to 37!!  Ogólnie nie mam problemu z zakupem butów, a tu takie coś. Jestem oburzona.

Zakupiłam też sobie lusterko na nóżce (Rossmann, 47,99), bym mogła częściej oglądać swą facjatę;) i chodziłam za swoim ulubionymi majtkami z Intimissimi 3x!  Kumacie to poświęcenie? Byłam raz - nie ma 3 par, w kolejnym tyg będzie zamówienie, kolejny tydzień-nadal brak, dopiero za trzecim pani z obruszoną miną miała 3 pary. 













Jak Wam idą przygotowania do jesieni? Ja już palę swoje ulubione świeczki biedronkowe o zapachu pomarańczy i wanilii, a kocyk to mój największy przyjaciel, szczególnie jak osobisty grzejnik wyjechał.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Iwostin - żel nawilżający do mycia twarzy

Iwostin - żel nawilżający do mycia twarzy

Iwostin - żel nawilżający do mycia twarzy
Żel do twarzy ma ją myć, nie podrażniać i nie wysuszać – to moje kryteria w tej kategorii. Jeżeli ładnie pachnie, to fajnie, jak nie pachnie – damy radę. Moja cera jest tłusta, z rzadka robi mi jakieś niespodzianki.

Bohater dzisiejszego posta to żel nawilżający z firmy Iwostin, z serii Purritin Rehydrin.


Samo opakowanie jest bardzo wygodne – miękka tuba o pojemności 150 ml, dzięki której możemy wydostać idealną ilość produktu. Kosztuje ok. 25 zł.

Producent zapewnia:
  • Doskonale oczyszcza bez konieczności stosowania wody – jakoś nie odważyłam się tego zrobić;)
  • Nawilża i łagodzi podrażnienia – nie wysusza i nie podrażnia;)
  • Przywraca skórze fizjologiczną równowagę – tego to ja nie wiem;)

Żelu używam razem ze szczoteczką z Shiseido – zmywa makijaż bardzo dobrze, lecz praktycznie się nie pieni, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Do umycia twarzy potrzebuję żelu w ilości mniej więcej o wielkości złotówki – używam go od lipca, prawie codziennie wieczorem i mam co najmniej pół opakowania. Podczas mycia żel zostawia lekki film – nie wiem czy go lubię, czy nie. Po kilkukrotnym pochlapaniu wodą film ten schodzi. Nie wiem czy żel nawilża, jak nie posmaruję się kremem po umyciu, to nie ma tragedii, nie ma żadnego uczucia ściągnięcia. Dodatkowo zapach jak dla mnie totalnie niewyczuwalny. 



Skład (chyba) przyjazny: Aqua, glicerin, betainę monohydrate, sodium cocoyl alaninate, propylheptyl caprylate, sodium hyaluronate, pullulan, butylene glycol, glycosphingolipids, allantoin, acrylates/C10-30 alkyl acrylate crosspolymer, xanthan gum, phenoxyethanol,  ethylhexylglycerin, parfum, disodium, EDTA, sodium hydroxide.

Dla mnie ten żel bardzo przyjemny - pewnie kiedyś do niego wrócę.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Dwa brzydale

Dwa brzydale

Dwa brzydale
Makijaż bez kreski to dla mnie nie makijaż.Kiedyś namiętnie używałam kredek – wydawało mi się, że są łatwiejsze w obsłudze od eyelinerów. Cóż, tak nie jest.

Dzisiejsi bohaterowie to kredka z Bell oraz Oriflame.


Cena kredek waha się w okolicach 10zł i obie są wysuwane – i tu zalety się kończą. Są średnio miękkie, ultra cienkiej kreski nią sobie nie zrobimy.


.Kredka z Bell w numerze 7 jest wyblakła. To nie jest czerń, to wypłowiałe coś. Nie miałam jej nawet na oku na tyle, by stwierdzić jaką ma trwałość. Na poniższym zdjęciu widać jaka to jest „czerń”:


Kredka brązowa (numer 22491) z Oriflame jest mega nietrwała. Na ręku można uzyskać w miarę nieprześwitujący efekt, jednak na oku już po godzinie znika z mojej powieki…

Tym osobnikom mówię zdecydowanie nie i zaraz idą do kosza! 
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Prasowany Burżujek

Prasowany Burżujek

Prasowany Burżujek
Do napisania posta zmotywowała mnie promocja w Rossmanie -33% na serię Healthy Mix i - 30% na kolorówkę w SupherPharm. Cena regularna to 39,90.

W swojej kosmetyczce goszczę podkład Healthy Mix serum, który przedstawiałam tutaj <klik>. Podkład tak lubię, że nawet resztki wygrzebuję pędzelkiem z butelki Dziś pora na puder prasowany z tej serii - Healthy Balance Unifying Powder, Bourjois. 


Puder jest zamknięty w bardzo płaskim, lekkim opakowaniu – i powiem szczerze, że bardzo mi się to podoba, bez zbędnych udziwnień, bez gąbeczek, ect.

Na twarzy daje bardzo ładne, matowe wykończenie, ale nie jest to płaski mat. W opakowaniu ma kolor, lecz na twarzy jest transparenty. Mój odcień to 52 Vanille, ale w lato gdy byłam opalona nie bielił twarzy. W upałach dawał sobie średnio radę, ale w temperaturze poniżej 20 stopni zachowuję się dobrze spokojnie przez 5-6 godzin na mojej tłustej cerze. Nie wchodzi w pory, ani w załamania.


Ma cudowną konsystencję, taką trochę „mokrą”, nie jest kredowy. Zapach jest delikatny, wyczuwalny tylko i wyłącznie w opakowaniu po przytknięciu nosa. Nakładam go pędzlem do pudru z Ecotools.

Skład dla zainteresowanych:



Dla mnie jest to bardzo fajny puder, jak nie będę wiedziała jaki kupić, to na pewno do niego wrócę! 

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zakupy

Zakupy

Zakupy

Jakoś dopadała mnie jesienna depresja – nic mi się nie chce, po pracy nic tylko bym siedziała i nic nie robiła, potrzebuje do szczęścia tylko kocyka i tv. Eh. Ciężko widzę najbliższy czas;)


Jakiś czas temu zastanawiałam się jaką bazę pod cienie zakupić (swoje wielkie rozczarowanie o bazie Ingrid opisywałam tutaj<klik>) i stwierdziłam, że wrócę do tej z Hean, bo nie mam siły na szukanie tej jedynej;) Hean opisywałam tutaj <klik>. Kosztowała 14,90
Jak kupowałam bazę, to załapałam przy okazji wodę brzozową i płyn pokrzywowy, który strasznie przetłuszcza włosyL Każdy płyn po ok.6zł
Totalną zachcianką była paletka MUA Heaven&Earht – mają trochę zbyt pudrową konsystencję, ale wszystkie kolory są moje! Cena ok.30zł
W weekend były moje siski, jedna z nich stwierdziła, że potrzebuje nowego linera do oczu, więc oddałam jej ten, który u mnie się nie sprawdził <klik> a sama kupiłam sobie Super liner z Loreala, którym jestem zachwycona!! Cena to 33zł. Przy okazji wzięłam też bibułki z Wibo, bo moje z Kobo kończą się i są średnie.

Kupiłam też żel pod prysznic z mocznikiem z Isany, ale nie załapał się na zdjęcie;)

I to tyle. Mówiłam, że mam depresje? Niskie temperatury i brak słońca źle na mnie wpływają, i  żadne zakupy nie poprawiają nastroju:( buuuuuuuuuuuu


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Serum z witaminą C

Serum z witaminą C

Serum z witaminą C
Ciężko mi się zabrać było za opinię o tym produkcie – posiada kilka zalet m.in. – przyjazny skład, wygodne opakowanie, lekką konsystencję, która idealnie nadje się pod makijaż, dobrze się wchłania, nie zapycha. Jednak ma bardzo krótką datę ważności, od chwili otwarcia – 2 miesiące, stosując go 2x dziennie wystarczył mi na 1,5 miesiąca. Nie ukrywam, że stosowałam to serum dosyć hojną ręką, ale nie wiedziałam ile jest go w opakowaniu, a bardzo zależało mi na tym, aby go nie zmarnować  i zużyć w czasie tych 2 miesięcy. W opakowaniu jest 30 ml produktu.



Rzeczą do której mogłabym się przyczepić to zapach – teoretycznie pachnie bardzo delikatnie, dla mnie prawie niewyczuwalnie, ale za każdym razem jak użyłam tego serum, to słyszałam od drugiej połówki, że mu śmierdzę… a się myłam;)  

Serum zakupiłam tutaj <kilk> obecnie jest w innej szacie graficznej i o ok.10zł droższe, ale skład ten sam.

Skład: Kwas Askorbinowy, Witamina E Acetate, Kwas Ferulowy, Kwas Hialuronowy, MSM, Woda, Woda Różana, Olej Migdałowy, Olej z Pestek Moreli, Olej z Pestek Wiśni, Olej z Pierwiosnka, Wosk Emulgowany, Olej Cytrynowy, Isodecyl Neopentanoate, C12-15 Alkyl Benzoate, Cetyl Esters, Sodium Stearoyl Lactylate, Sodium Lactate, Gliceryna



Ogólnie kosmetyk nie jest zły, ale nie zachęcił mnie do zakupu kolejnego opakowania.
Edit:  Nie nawliżył spektalularnie, lekko też nie, wygładzić nie wygładził. Nie zrobił nic;)
Obecnie nie używam żadnego serum, na dzień nadal mam krem Babuszki <klik>, a na noc krem z retinolem. Walczę z pierwszymi zmarszczkami ;)  


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Rimmel Hip Hop

Rimmel Hip Hop

Rimmel Hip Hop
Czerwienie na pazurkach ubóstwiam! Rimmel zaskoczył mnie swoją trwałością, łatwością i  cudownym pędzelkiem. Opisywałam ostatnio czerwień z serii  60 sekund <klik>. Dziś pora na „czerwień” z serii Salon Pro.


Początkowo myślałam, że Rimmel w odcieniu 317 Hip hop, to będzie to krwista czerwień, a w rzeczywistości okazał się to bardziej marchewką. Początkowo byłam trochę zła, była ona rażąca na moich bladych łapkach, ale ostatecznie polubiłam się z tym kolorem, idealnie pasuje mi do sukienki, którą pokazywałam tutaj <klik>. Aparat trochę zjadł kolor, ale zdecydowanie Hip hop to marchewka, to nie jest grzeczna czerwień. Zobaczcie jak się prezentuje:


Jak chodzi o jakość to daje radę przez 3-4 dni, ładnie błyszczy, nie odpryskuje, jedynie ścierają się końcówki. Jednak aby pokryć dokładnie płytkę muszę położyć 3 warstwy:( Tu wypada gorzej niż 60 sekund.


Pędzelek jak zwykle fajny, dobrze przycięty, sprężysty, ładnie się dopasowuje do paznokcia i łatwo się maluje. Jedyne co czego bym się przyczepiła, to gruba rączka – łatwiej mi się maluje paznokcie lakierami, które mają mniejsze zakrętki.


Lubicie lakiery z tej serii? 
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Wyczerpani

Wyczerpani

Wyczerpani
Jakoś w tym miesiącu poszło mi słabo, ale i tak jestem zadowolona, że potrafię zużywać produkty pielęgnacyjne po kolei i do końca, ale nie do włosów.

Zaczynamy:


  • Płyn do demakijażu Garnier – dobrze, że już się kończył;) pełna recenzja tutaj <klik>. Nie kupię ponownie
  • Płyn micelarny Be Beauty – skończyłam butelkę na początku sierpnia i zrobiłam sobie od niego 3 tygodniową przerwę – jak mi go brakowało;) Zdecydowanie najlepszy płyn do przemywania twarzy! Recenzja tutaj <klik>. Dwie butelki nadal w szafie;)
  • Peeling morelowy, Soraya – w porządku, ani mnie grzeje, ani ziębi;) Opisywałam go tutaj <klik>. Obecnie mam jego wersję antybakteryjną.
  • Bioderma płyn micelarny – mała buteleczka na wyjazd;) płyn  w porządku, ale niewart swojej ceny. Facet namiętnie używa i nie chce zmian;) Moje zdanie tutaj <kilk>
  • Spray do butów, School – męczyłam opakowanie od tamtego roku. Nic specjalnego, robił co miał robić, ale wole rossmanowskie.
  • Żel pod prysznic Bali z Be Beauty – boski zapach:D niska cena, myje, nie podrażnia, ma peelingujące drobinki, ale nic mocnego. Szkoda tylko, że zapach nie utrzymuje się po myciu. Jeszcze z tym panem się spotkam.
  • Oriflame Nail Butter Advanced Condition Reviver – bardzo fajny produkt. Rewelacyjnie przyspiesza wzrost paznokci, są błyszczące. Fajne opakowanie, nic się nie rozlewa, etc. Polecam.
  • Neutrogena skoncentrowany krem do rąk – bezzapachowy, wydajny, małe fajne opakowanie do torebki. Ale nie jest jakiś zachwycający.

 Jak Wam poszło w tym miesiącu?


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!