Kawowe peelingi Body Boom - OMG!

Codziennie rozpoczynam dzień od kawy. Kawę traktuję jak chwilę dla siebie, mały relaks w ciągu dnia. Pita w szlafroku na balkonie w porannych promieniach słońca to jest to. Kawę uwielbiam i nie wiem czemu tak późno sięgnęłam po peelingi kawowe. Ilekroć pisałam o peelingach cukrowych na blogu, które uwielbiam to ktoś z Czytelników pisał o peelingu kawowym. Że sam robi, że kupuje, że lepsze od cukrowych. W końcu i ja skusiłam się na nie, a zaczęłam o prawdziwego klasyka na rynku: peelingu kawowego od Body Boom.


PEELING KAWOWY BODY BOOM

Pokochałam od pierwszego użycia. Jest dosyć mocny, mocniejszy od cukrowych, bo kawa w przeciwieństwie do cukru się nie rozpuszcza. Mogę zdecydowanie dłużej masować swoje ciało, co przedkłada się na jego ujędrnienie. Warto też potrzymać peeling dłużej na skórę, aby kawa mogła działać. W składzie peelingu prócz kawy są również olejki. Za ich sprawą ciało pozostaje nawilżone, ale bez uczucia ciężkości czy lepkości. Zostawia taki mini film, który nie jest uciążliwy nawet w upalne dni. 

EKSPLOZJA ZAPACHU

Prócz świetnych właściwości złuszczający, ujędrniających i nawilżających peeling rewelacyjnie pachnie i pobudza zmysły.  O mamo jak one pachną! Do wyboru jest 7 wersji zapachowych:

  • oryginal - to dla mnie połączenie kawy i czekolady. Obłędnie zaczynać nim poranek!
  • mint - pachnie jak czekoladki miętowe
  • banan - to podkręcony zapach banana, ale na szczęście nie jest chemiczny
  • mango - pachnie jak owocowa guma balonowa
  • kokos - to po prostu obłędny koksowy zapach! Taki jak w popularnych batonikach.
  • truskawka - pachnie delikatnie, więcej w niej kawy
  • grejpfrut - pachnie słodko-kwaśnym owocem 
Moje ulubione wersje to oryginalna i kokosowa. Cudowności!

MINUSY PEELINGU KAWOWEGO

Trochę się porozpływałam nad peelingiem, ale nie jest on bez wad. Po pierwsze: brudzi prysznic i trzeba poświęcić chwilę, aby zmyć ziarenka, ale to każdy peeling kawowy tak ma. Po drugie to nie jestem przekonana do tego opakowania. Niby nic się nie dzieje z nim pod prysznicem prócz zabrudzeniem, ale jakoś tak mi ciężko się wyjmuje produkt z tego woreczka, ciężko mi się zamyka i wolałabym słoiczek.

SKŁAD

Jest piękny!

Coffea Robusta Seed Powder, Sucrose, Sodium Sulphate, Theobroma Cacao Seed Powder, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Fragrance.




CENA I WYDAJNOŚĆ

W dużym opakowaniu jest 200 g kawowej rozkoszy i kosztuje 59 zł, a wersje zapachowe 65 zł. Wystarczy to wg producenta na 20 użyć, na moje oko będzie to trochę mniej, ale go sobie nie żałuję.  W małym opakowaniu jest 30 g i wystarcza na 2 użycia. Mini opakowania można kupić tylko w zestawie 7 sztuk za 79 zł lub duży miętowy i pozostałą szóstka maluchów za 99 zł

DOSTĘPNOŚĆ

Głównie on line:

  • na stronie sklepu, gdzie na hasło "odcienienude" jest 20% rabatu do 4 sierpnia:)  i jest darmowa wysyłka Pocztą Polską 
  • w Douglasie, gdzie jest dostępna tylko edycja specjalna wersji oryginalne 100 g za 29 zł

PODSUMOWANIE

Chyba nie muszę mówić, że peeling znajdzie się w ulubieńcach? Nie jest bez wad, ale pięknie nawilża i wygładza ciało, bosko pachnie i pobudza. Wybaczam opakowanie i nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania. Body Boom cieszę się, że Cię poznałam! 

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

31 komentarzy:

  1. Omamooooooo *_* banan i kokos natychmiast chcę u siebie w łazience :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że w Douglasie są inne pojemności tych peelingów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Peeling kawowy lubię, ale domowy :) Raczej bym za niego tyle nie dała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja sobie kupiłam ostatnio peeling kawowy z EcoLab i przepadłam <3 ale też wolałabym słoiczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem skąd takie parcie wszystkich na te woreczki:D

      Usuń
  5. są genialne, uwielbiam je

    OdpowiedzUsuń
  6. Poznałam się niedawno z tymi peelingami i chyba zostanę z nimi na dłużej. Zużyłam już małą miętę, a teraz umilam sobie czas dużym bananem :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi banan nie przypadł do gustu, ale mięta jest niczego sobie:D

      Usuń
  7. Kawusia jest dobra w każdej formie😁

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się czuję trochę zawiedziona tą kokosową wersją. Liczyłam na prawdziwego Bounty a jest hmm średnio. Najbardziej polubiłam chyba klasyczną wersję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam wszystkie :D mango pachnie owocem ale kokos bije wszystko: jak batoniki w czekoladzie ;) Trochę się sypie ale działa świetnie, minus przy opakowaniu że przy dłuższym użytkowaniu już się nie zamyka ;O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym niezamykaniu czytałam, ja z tej dużej wersji przesypuje sobie produkt do małego pojemniczka i tak idę pod prysznic:D

      Usuń
  10. chciałabym je przetestować, ale przeraża mnie cena ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te peelingi są genialne, pomimo małych wad, nie zamienię na inne :):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja skusiłam się na małe opakowanie w wersji bananowej na ostatnich Ekotykach i jestem nim zachwycona. Na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie :) Przyznam się, że wcześniej nie wiedziałam, że Body Boom to polska marka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Odpowiadam na każdy i bardzo sobie cenię kontakt z moimi Czytelnikami. Komentować mogą tylko zalogowane osoby.

Nie jest to jednak miejsce na wklejanie linków, wiem jak trafić na stronę autora komentarza. Wszystkie wiadomości z linkami usuwam i nie odwiedzam takich blogów. Jeżeli chcesz, abym odwiedziła Twoją stronę napisz mi maila lub wiadomość na Instagramie.