Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NYX. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NYX. Pokaż wszystkie posty

Ulubieńcy października - nie tylko kosmetyczni

Ulubieńcy października - nie tylko kosmetyczni
Październik jakoś szybko mi minął. Nowa praca, mniej czasu dla siebie i swoje przyjemności. Dobrze, że był długi weekend i cztery dni słodkiego lenistwa na oglądanie seriali. Zaczęłam(liśmy) oglądać Orange is the new black – nie jest najlepszy serial ever, czasem mam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, ale da się oglądać i z chęcią zaczęłam drugi sezon. W dodatku piosenkę z początku każdego odcinka You've Got Time śpiewa Regina Spector. Bardzo ją lubię, odkryłam ją jakieś 10 lat temu i bardzo długo piosnkę Us miałam ustawioną jako dzwonek telefonu (zanim zaczęłam mieć iPhone i takie operacje stały się upierdliwe). Rzadko słucham muzyki, ale lubię taką, w której słychać instrumenty.

Nowości października - kolorówka + mini rozdanie

Nowości października - kolorówka + mini rozdanie
Aj! Październik był szalenie bogaty od względem promocji w drogeriach, ja zachowałam zdrowy rozsądek. Po pierwsze mam sporo kosmetyków, sporo dostaję, nie mam jakiś większych potrzeb, a zapasy są bez sensu, bo za chwilę znowu będzie jakaś promocja. Kupiłam tylko kilka produktów i zapraszam na post z nowościami poprzedniego miesiąca.

Jesienne kolory na ustach i 12 pomadek Soft Matt Lip Cream NYX

Jesienne kolory na ustach i 12 pomadek Soft Matt Lip Cream NYX
Naszło mnie na malowanie ust! Zapragnęłam czegoś kolorowego na moich wargach, bo moja twarz wygląda ładnie i kolorowe usta nie podkreślają innych kolorowych plam na mojej twarzy.

Pokaże dziś zestawienie 12 kolorów pomadek Soft Matt Lip Cream NYX. Będą modne brązy, nudziaki i odrobinę różu.


APLIKACJA

Pomadki posiadają bardzo wygodny aplikator i można za jego pomocą dokładnie wyrysować usta. Wyciąga on odrobinę za dużo produktu, ja zawsze wycieram pacynkę o otwór i dopiero taką bardziej suchą nakładam produkt na usta. Konsystencja jest bardzo musowa i jednocześnie kremowa. Ja nakładam najpierw jedną cienką warstwę (mogą być prześwity), odciskam ją, nakładam drugą i czekam aż wyschnie. Trwa to długo, potrzebuje kilku dobrych i długich minut, aby zastygnąć na ustach. 


EFEKT I TRWAŁOŚĆ

Usta po aplikacji są matowe, niektóre podkreślają suche skórki bardziej, a niektóre mniej. Im lepiej zadbamy o usta wieczorem, tym pomadki te będą lepiej wyglądać. Zauważyłam, że ciemniejsze kolory potrafią odrobinę ściągać usta, jaśniejsze robią to mniej. Pomadki przetrwają picie, ale z jedzeniem sobie nie radzi. Zjada się od środka i po konsumpcji wymagana jest poprawka.

KOLORY

Wszystkie na ustach prezentują się jaśniej niż w opakowaniu i są jaśniejsze na ustach niż pokazane swatche. Kolory na dłoni się mienia, bo robiłam zdjęcia w pięknym słońcu i są jeszcze mokre. Zdjęcia są podpisane od góry do dołu.

  • Berlin - ciepły odcień ciemnego brąz, potrafi pożółcić zęby
  • Dubai - przepiękny odcień brązu, który wybiela zęby, jest to neutralny odcień, który nie wybija się na twarzy, mimo że jest z tych ciemniejszych
  • Athens - ma w sobie odrobinę różowych tonów, na twarzy wygląda naturalnie choć jest jasny
  • Stockholm - zdecydowanie przeważają w nim nuty brzoskwiniowe, ożywia i rozwesela twarz, jest neutralny dla odcienia zębów, ale dosyć widoczny na twarzy, usta nie mogą mieć suchych skórek, bo je podkreśla
  • Abu Dhabi - piękny nudziak! Jest bardzo neutralny, choć ma w sobie odrobinę brązu, to taka lepsza wersja własny ust ale zdecydowanie w odcieniach nude, bez grama różu
  • Sydney - chłodny odcień różu w stylu Barbie, ma fioletowe podbicie
  • Tokyo - kolejny odcień w stylu Barbie, jest zdecydowanie cieplejszy niż Sydney
  • Istambul - mocny, ale nadal nie najciemniejszy róż, taki wesoły
  • Milan - mocny, ciemniejszy róż wpadający w fuksję
  • Rome - brudny odcień różu zmieszanego z brązem, wygląda bardzo naturalnie i nie rzuca się w oczy, ale nadaje jesiennej aury
  • Copenhagen - taki czereśniowy kolor, wygląda przepięknie, mimo, że w opakowaniu straszy
  • Vancuver - fiolet w pełnej krasie! Tylko dla odważnych, dla mnie to zdecydowanie za dużo jak na kolor ust

Moje typy:

  • Dubai, gdy mam ochotę na coś bardziej odważnego, ale nadal neutralnego
  • Abu Dabi, gdy chcę podkreślić usta i czuć się lepiej, ale czas nagli i trzeba szybko zmykać do pracy
  • Rome, gdy chcę zaszaleć i poczuć jesienne aurę
  • Copenhagen, gdy za długo pada, gdy za długo panuje szarość i trzeba ją rozweselić

Kosmetyki marki NYX możecie dostać w ich sklepach stacjonarnych np. w Poznaniu czy Warszawie, ale też w sklepie on line, gdzie te pomadki kosztują 29 zł. Łącznie do wyboru są 34 kolory. Mnie jeszcze kusi seria Lip Lingerie, czyli same nudziakowe kolory!

Jakie kolory są na Twoich ustach tej jesieni? 


Styczniowi ulubieńcy - Essie, Zoeva, NYX

Styczniowi ulubieńcy - Essie, Zoeva, NYX
Dziś bardzo skromnie.


Jestem lakierowo nudna do bólu. Jak coś mi się sposoba, to będę to nosiła do bólu. Tak jest z Essie Bordeaux – już trzeci miesiąc z rzędu gości na moich pazurkach, mimo, że ostatnio wzbogaciłam się o A list, to jednak Bordoaux króluje.

Obecność pędzla Zoeva 142 to głownie zasługa korektora - bardzo ładnie z nim współpracował i mogam go ładnie rozetrzeć. Jest bardzo miękki, średnio zbity, szybko wysycha.

Korektor HD z NYX to pierwszy korektor, który potrafię obsłużyć. Wcześniej każdy inny m się ścierał nim go przypudrowałam, nie przykrywał tego co miał. Tak było z tym z Catrice i z MAC Pro Longwear. Ten korektor zastyga, bardzo ładnie radzi sobie z wszelakimi pryszczami. Spróbowałam go pod oczy – jednak tam się u mnie nie sprawdził, moja skóra była akurat przesuszona tam i on tylko spowodował, że wyglądała jeszcze gorzej. Mam kolor 02, który jest bardzo jasny, rozciera się bardziej na beżowo, 01 rozciera się bardziej na różowo. Oba są mega jaśniutkie.

Pędzel z Zoeva 102 początkowo nie zachwycił mnie – jest jakiś taki miękki, nie taki sprężysty jak Hakuro H52. Jednak po czasie bardzo przypadł mi do gustu. Dobrze mi się nim nakłada podkład, ładnie go rozciera, mogę nim nałożyć puder, a i rozetrę róż. Szybko i łatwo się go myje.


Co Wy sobie upodobałyście w tym miesiący? 

Zakupy styczniowe, czyli weźcie sobie kawę, bo jest tego dużo

Zakupy styczniowe, czyli weźcie sobie kawę, bo jest tego dużo
Denko było zacne, więc czas na zakupy.


Macie kawę? To zaczynamy!


Na początek prezentuje zakup, który zrobiłam już w grudniu, ale jakoś nie mogłam się zgrać z Sisi i dopiero teraz traił w moje rączki. Mowa o palecie róży z Make up Revolution w kolorze Hot Spice. Napiszę o nich kilka słów później, ale jestem na tak! Dobra pigmentacja, cudowna formuła, choć myślalam, że będzie bardziej brzoskwiniowo-pomaranczowa.


Jak wiecie moja cera jest problematyczna, znowu się zmagam z trądzikiem i śladami po nim. Dojrzałam do zakupu korektora – wybór padł na korektor HD z NYX (29.90) i skusiłam się również na zestaw z Estee Lauder z kremem pod oczy Revitalizing Supreme i korektorem Double Wear w kolorze light/medium. Zestaw kosztował 39 złotych.


Skończyło mi się kilka codziennych kosmetyków – ukochany zmywacz Isana. Już od kilku butelek nie eksperymentuję z innymi. Zauważyłam, że ma nową nakleję, ale w samym zmywaczu nic się nie zmieniło. Cena to 2.99. Jestem niekremowym zwierzakiem i kremu do rąk używam tylko w pracy, bo jest masakrycznie wysuszające mydło. Skusiłam się na Isanę Med z 5,5% mocznikiem – przyjemnie pachnie, zostawia delikatną warstewkę, co mi bardzo odpowiada. Cena coś poniżej 5 złotych. Do tej pory używałam byłam wierna płynom do higieny intymnej Facelle, ale wkurza mnie, że nie mają pompki. Skusiłam się na regenerujący płyn do higieny intymnej z Tołpy. Pompka działa zacnie, nie podrażnia, zapach przeciętny. Cena 16.99

I teraz będzie lawina.




Partnerowi skończył się jego ulubiony szampon Aleppo – traktuje nim w sumie całe ciało, twierdzi, że jak się nim umyje, to jego skóra nie jest masakrycznie wysuszona. I imieniu takiej potrzeby powędrowałam do odpowiednich stron i wrzuciłam mu dwa szampony (19.90), na spróbowanie organiczny żel pod prysznic ujędrniająco - relaksujący z Naturia Syberica (12.93) i dla siebie kilka rzeczy. 


Chodziło mi po głowie północne mydło Detox z Naturia Syberica (41.93) – przepięknie pachnie olejkiem migdałowym! Kupiłam dodatkowo dwa szampony - specjalny czarny szampon na bazie szungitu do włosów normalnych z Fratti (12.93) i szampon do włosów szybko przetłuszczających się "oczyszczający" z Baikal Herbals (10.14). Moje się skończyły, a jakoś drogeryjne mnie nie porywają, a moje włosy musiały odpocząć od szamponów z YR, które ogólnie bardzo lubię. . Ogólnie poczułam znowu mięte do rosyjskich kosmetyków.


Bardzo lubię sklep Bath and Body Works, niestety jestem w nim 2-3 razy w roku. Były zacne promocje w nim, więc zadzwoniłam do sklepu, zapytałam się czy można złożyć zamówienie telefonicznie, a potem Specjalny Wysłannik ją dobierze i zapłaci. Poprosiłam ekspedientkę o wybór 3 mydełek w piance, jeden miałbyś słodki, waniliowy, ale nie mdły – otrzymałam Cozy Vanilla Cream oraz 2 owocowe: Apricot Mango oraz Weekend Apple Picking. Wszytkie zapachy są na tak. Cena to 14.50, dodatkowo była promocja 3 za 2.


Mężczyzna zatwierdził zapach żelu pod prysznic Pure Paradise (27.00). Kupiłam również dwa wkłady do kontaktu Pink Passion Fruit oraz Leaves. Każdy za 9.50. Miałam również ochotę na żel po prysznic,  Zakupy telefoniczne uważam za udane!


Ania zlikwidowała swój sklep i skusiłam się na kilka kosmetyków. Głownie chciałam krem na dzień i na noc. Wybór padł na krem na dzień 35-50 lat i taki sam odpowiednik na noc z Receptury Babuszki Agafii (5.56) dorzuciłam również serum do twarzy 35-50 lat, kiedyś miałam, nie było jakieś wybitne, ale chciałam zobaczyć jak się sprawdzi teraz (6.96). Wybrałam też odmładzające serum do skóry suchej i wrażliwej z Planeta Organica (21.29), ale trafi ono do kosmetyczki mojego Mężczyzny. Jako totalną zachciankę wrzuciłam czarną kredkę z Zoeva (15.95).


Dla mojego Mężczyzny również wrzuciłam kolejną butelkę szamponu Aleppo (8.45). Jakoś nigdy nie byłam wielką fanką glinek, ale chciałam wypróbować je do skalpu i skusiłam się na dwie: czarną glinkę z Morza Martwego oraz glinkę knapską z firmy Fitokosmetik (3.57 za 1 szt.).


Moja inglotowska zalotka umarła - bardzo kiepsko działa i postanowiłam kupić nową. Mam wprawdzie mini zalotkę z MAC, ale nie wiem czy ją lubię, chciałam ja porówać z dobrą zalotką w pełnym rozmiarze. Zamówiłam na Truskawke zalotkę Shu Uemura (65.50) - czekałam na nią równe 2 tygodnie. Pierwsze testy nie powalają, ale jak się z nią dogadam, to dam Wam znać.

Więcej grzechów nie pamiętam.

TAG: Ile warta jest Twoja twarz, czyli mój codzienny makijaż

TAG: Ile warta jest Twoja twarz, czyli mój codzienny makijaż
Zainspirowała mnie Ania, choć o samym poście myślałam już jakiś czas temu. Dziś przestawię Wam czego używam do codziennego makijażu, taka moja wariacja na temat popularnego tagu.



Korektor HD z NYX w kolorze 02 – pierwszy korektor, który potrafię obsłużyć! Pięknie zastyga na twarzy, długo się trzyma, przykrywa mi wszelakie niedoskonałości. Cena 29,90

Podkład z Double Wear Light  zEstee Lauder w kolorze 0,5 – długo się utrzymuje, nie podkreśla suchych skórek, po całym dniu wygląda dobrze, jest lekki błysk na twarzy, ale nie jest to blask latarni, a raczej zdrowej skóry. Ba czasem zdarza mi się go nie przypudrować i wygląda pod koniec dnia dobrze. Krycie ma średnie wspomagany korektorem daje mi na twarzy efekt, który mi odpowiada Cena 175 złotych – ja zapłaciłam 140 zł

Puder Redness Solution z Clinique – piękny żółtek. Przeciętnie radzi sobie z czerwonościami pryszczowymi, ale z delikatnymi zaczerwienieniami jest okay. To co w nim lubię, to  rewelacyjne niwelowanie wszelakich różowych tonów podkładu, idealnie dopasowuje podkład do mej żółtej twarzy. Mega wydajny. Cena 169,00, zapłaciłam 135 zł

Zazwyczaj używam różu lub brązera. Róż, który obecnie króluje na tapecie, to najbardziej różowy róż jaki mam – AmberRose z Bourjois, o którym pisałam ostatnio. Cena standardowa 49,90, ja zapłaciłam 25 zł
Jedyny brązer, który posiadam to  róż Toupe  z NYX – piękny szaraczek. Dobrze się rozciera, choć trzeba z nim uważać, zrobiłam nim sobie plamę, ale ja to zdolna jestem;) Należy dobrze do rozetrzeć – ja robię to zazwyczaj pędzel, którym nakładam podkład, a nakładam go najczęściej Hakuro H24 Lub Zoeva 110. Cena to 24,90.

Oczy to zazwyczaj kreska wykonana za pomocą eyelinera w pisaku – obecnie używam tego z Sephory, spisuje się całkiem nieźle – ma wygodną końcówkę, dobrze leży w dłoni, łatwo rysuje się nim kreskę. Nie widzę różnicy między nim, a moim ulubieńcem z L’Oreala. Cena to 49,90, ja kupiłam za 35 złotych.

Do brwi używam zazwyczaj żelu z Catrice – jest dla mnie trochę za jasny i nie daje takiego utrwalenia jak tez z Wibo. Cena 14,90. Bardzo często dodatkowo podkreślam brwi cieniem – aktualnie jest to najciemniejszy  z paletki Naked Basic 2. Za pomocą tej palety również robię codzienny makijaż oka, choć nie ukrywam, ze zdarza się on nieczęsto. Leniuszek ze mnie i w dodatku okularnik. Paleta kosztuje 119,00, ja zapłaciłam 90 złotych. Zawsze pod cienie stosuję bazę z Hean – jest najlepsza póki co. Cena to 10,00.

Mój obecny tusz to miniatura High Impact z Clinique – jednak naprawdę nie lubię tradycyjnych szczoteczek, zdecydowanie wolę silikonowe. Rzęsy wyglądają przeciętnie, choć sam tusz się nie osypuje i trwa cały dzień na moich rzęsach. Cena pełnowymiarowego opakowania to 99,00.

Wartość kosmetyków: prawie 750 złotych

W przeciągu ostatnich dwóch lat moja kosmetyczka stała się bardziej wysoko półkowa niż nisko – wynika to z faktu, iż zaczęłam widzieć różnice między różnymi markami i mogę sobie pozwolić, aby zapłacić 4x więcej za kosmetyk, nawet jak jest tylko 1,5 razy lepszy niż tańszy odpowiednik. Ot, taka zmiana życia z biednej studentki na pracownika na etacie.

Nie dodałam tutaj jeszcze akcesoriów, które używam tj. pędzle i zalotka, ale je ogólnie możecie zobaczyć tutaj i tu nowe nabytki z Zoeva.

O wielu kosmetykach nie napisałam osobnej notki – o czym chciałybyście przeczytać w pierwszej kolejności?


Ulubione kosmetyki w grudniu

Ulubione kosmetyki w grudniu
Gotowe na ulubieńców poprzedniego miesiąca? W grudniu urzekło mnie kilka kosmetyków - kilka z nich kiedyś już zagościło w tej kategorii.


Najpierw część z kosmetyków kolorowych:


Podkład Estee Lauder Double Wear Light 0.5 - ileż ja zużyłam próbek tego podkładu! Bardzo dobrze trzyma się na mojej cerze przez cały dzień. Cera mimo niedoskonałości wygląda dobrze, nie kryje wszytkiego, ale ja nie lubię mocno kryjących podkładów.

Róż z NYX w kolorze Taupe - piękny brudno-szary brązer do twarzy. Ostatnio przerzuciłam się na ten pordukt, bo na mojej twarzy sporo niespodzianek i nie chce dodatkowo nakładać czegoś różowego na nią. Jest wystarczająco zaogniona.

W tym miesiącu nosiłam namiętnie Essie Bordeaux, podobnie jak miesiąc temu, ale ja lakierowo jestem strasznie nudna!


Serum i tonik Skin Clinic Professional MEZO Terapia Korygująca z Bielendy - wspaniale radzi sobie z moją cerą. Serum wspaniale rozświetla twarz, wyrównuje niedosonałości. Idealnie nadaje się na dzień i na noc, błyskawicznie się wchłania. Tonik wspaniale radzi sobie z bulwami. Pojechałam na święta do Torunia, początkowo to miały być 2 noce i mówię sobie - nie będę brała całego arsenału kosmetyków, nic mi się przecież nie stanie. Jednak się stało. Zostałam 3 dni dłużej, wyskoczyło kilka soczystyc bulw okresowych. Po powrocie od razu nałożyłam kosmetyki i drugiego dnia świeża bulwa wchłonęła sie. Uwielbiam ten duet, mam jeszcze krem z tej serii, ale o całym arsenale opowiem niedlugo.


Wiecie, że jestem fanką szczotki z naturalnego włosia, ale ostatnio jakoś nie możemy się dogadać. Odkurzyłam swoją szczotkę Dtangler - jest dla mnie o niebo wygodniejsza niż Tangle Teezer w wersji kompaktowej. Pięknie rozczesuje włosy. 

Sąsiadka z domu obok, zwana przeze mnie Złote Pantofelki,  jakiś czas temu spakowała manatki i się wyprowadziła tak z dnia na dzień, lecz po sobie zostawiła w ogórdku kota. Kot to taki osiedlowy zawadiaka, strasznie poobijany, ale mega łasuch na przytulanki, widać, że to nie taki polny dzikus. Jakoże mam Partnera o złotym sercu, to ten zaczął go dokarmiać , a z czasem niższych temperatur wpuszczać do chaty, aby Pan Poobijany się ugrzał. I kot się tak łasi, przytula, ociera, a ja chętna zawsze byłam na kota, to go miziam. A po każdym miziau myłam ręcę, z czasem mi się odechciało i tylko stosowałam żel antybakteryjny o zapachu truskawek i hibiskusa z Bath&Body Works. Pięknie pachnie, robi co ma robić. Bardzo polubiłam. 

Moje kosmetyczne skarby - róże, brązery i rozświetlacze

Moje kosmetyczne skarby - róże, brązery i rozświetlacze
Dziś kolejna odsłona moich kosmetycznych skarbów. 


Linki do poprzednich wpisów:

Różomaniaczką nie jestem, ale uwielbiam rozświetlacze!! W mojej kolekcji mam trzy:


  • Cirrus, Essence, limitowanka – mój pierwszy rozświetlacz! Daje złotobrązowe wykończenia, piękny na lato.
  • Mary Lou-Manizer – kocham, piękna, mocna tafla bez krzty chamskich drobinek
  • Caltica, Catrice, limitowanka – piękne tłoczenie, bardzo delikatny efekt, w sumie mogłaby go sobie nawet trzasnąć na całą twarz


  • Sparsowane kulki Giordani Gold w kolorze Natural Radiance – ma mnóstwo drobinek, ale bardzo delikatnych, kiedyś sporo go używałam, daje bardzo naturalny, ledwo widoczny, satynowy efekt. Mam jednak do niego jakiś sentyment i ciężko mi się z nim rozstać… bo to w sumie mój pierwszy kosmetyk w tej kategorii.
  • Róż z Lovely 02 – jeden z moich ulubieńców. Piękny kolor, trwałość, łatwość aplikacji, śmieszna cena.
  • Róż w kremie Maybelline – kiedyś był w moich ulubieńcach, daje ładne wykończenie, świeży wygląd. Muszę do niego wrócić!
  • Róż NYX Toupe, to tak naprawde brązer i go uwielbiam! Piękny, szaro-brązowy kolor, który nadaje cień skórze. Raczej się nim się nie opalimy, ale ładnie wykonturujemy twarz.

Dzięki całej akcji zrobiłam spory porządek i zostawiłam praktycznie te kosmetyki, których używam.
Co Wam się spodobało u mnie?


Ulubione kosmetyki w lipcu

Ulubione kosmetyki w lipcu
W tym miesiącu wiele kosmetyków wzbudziło moje uznanie!


Opaliłam się trochę na ryjku (no dobra, ogólnie przód mam opalony, tył ciała to córka młynarza, ale na leżaku nie mam jak leżeć na brzuszku;)) i wykorzystuję próbki podkładu Estee Lauder Double Wear Light. Jestem zachwycona jego działaniem podczas upałów! Cały dzień trzyma się dobrze na mojej buzi! Nie jest to cały czas mat, ale nie świecę się jak psu wiadomo co. Myślę poważnie nad całym opakowaniem, ale nie wiem czy kolor 02 jest najlepszy. W domu nie wygląda najlepiej, ale w świetle pracowego kibelka wygląda dobrze;) 01 niby jest jaśniejszy, ale dla mnie za różowy albo za jasny na teraz.

Zakochałam się też w różu z NYX Toupe. Paskudnik jest niewdzięczny do fotografowania. Ale daje piękny efekt  cienia na twarzy! Jest twardy, ale z odpowiednim pędzlem praca z nim idzie gładko.

Na pazurkach gościł Essie Sand Tropez. Uwielbiam ten lakier, czasem jak rano maluję pazurki, to raz dwa, 10 minut i po sprawie, mogę śmigać do pracy. Pasuje do wszystkiego i wszędzie. W ulubieńcach miesiąca jest już chyba 3 raz…;) tylko widzę, że mam pół buteleczki i zaczyna mi trochę się ciągnąć. Już drugi lakier z tej firmy mi tak robi..

Tusz z  MAC Extreme Dimension powoli się kończy i  wracam do Pump up z Lovely. Kocham go. Piękny efekt,  szybkie malowanie, super szczotka, rewelacyjna cena. Chyba znalazłam swój numer jeden wśród tuszy.


Zakochałam się też w mydle w piance z Bath and Body Works Pink Chifon. Pięknie pachnie, nie wysusza dłoni, zapach utrzymuje się po umyciu. Cudo. Na pewno kupię jeszcze nie raz. Nawet mojemu mężczyźnie się spodobało, bo takie fajne, piankowe. Muszę go oddelegować do sklepu jak teraz będzie w Warszawie;)

Co Wam w lipcu przypadło do gustu?


Nowości w lipcu

Nowości w lipcu
Kilka rzeczy pokazywałam już:

To co mi wpadło jeszcze w rączki to:


  • Tonik wybielający z Lirene, 17,99 zł  – myślałam nad nim, jak zobaczyłam, że w składzie ma kwas migdałowy, to stwierdziłam, że muszę go mieć. Zobaczymy jak się spisze!
  • Olejek bio granat z Alterry, 10,99 zł – mój krem na noc się skończył, stwierdziłam, że olejki moja twarz lubi, póki co jestem bardzo zadowolona z działania.
  • Pasta do głębokiego oczyszczania twarz liście manuka marki Ziaja, 8,79 zł - pasta specyficznie pachnie, ale po pierwszych użyciach jestem zachwycona!

Kupiłam też:


  • Arabski kohl, 5,99 z ł– mojemu facetowi podoba się mocno pokdreślone oczy, szczególnie kreski, ect. Będę trenować! Ale produkt strasznie brudzi wszystko dookoła.
  • Biała baza pod cienie z NYX, 32,99 – byłam w Douglasie na szkole makijażu i pani zachwalała… Po pierwszym użyciu jestem na nie, ale zobaczymy.


Od Ines dostałam małą przesyłkę:


  • Mgiełkę do ciała Paris amour, BBW – zapach jest śliczny, słodziutki, ale nie powoduje natychmiastowego bólu głowy.
  • 7 day skrub cream, Clinique oraz maska Sensai cellular performance, Kanebo – jestem szalenie ciekawa tych produktów!

Ostatnio zepsuła mi się moja kawitacja. Niestety nie mogę się skontaktować ze sprzedawcą i przyszło mi kupić nową. Wybrałam model bezprzewodowy.



Jeżeli macie problem z wągrami, zaskórnikami, ect. to zdecydowanie Wam polecam ten zabieg.


Kupiłam też, w końcu!, fotel do mojej toaletki! Ale to pokaże, jak zbiorę się do posta to moim małym, ulubionym mebluJ