Warszawy nie lubię. Teraz jeszcze bardziej się w tym utwierdziłam. Jest głośna, ogromna, zakorkowana, szara, brzydko pachnie i o. Zdecydowanie wole Poznań – jakiś taki mniejszy, cichszy, łatwiejszy do ogarnięcia. Jedna plus Wawy jest taki, że jest tam kilka sklepów, których tutaj nie ma. Choć na pierwszym miejscu i tak jest Toruń. Ale, ale o zakupach miało być. Oto one:
Planu nie miałam jakiegoś ambitnego – zahaczyć o MAC i kupić pędzel 217 i jakiś róż, może bronzer, może jeszcze jakiś pędzelek, może coś. I chciałam koniecznie powąchać w Bath&Body Works świeczkę o zapachu świeżej bagietki. Co wyszło?
W MAC – 217 i róż Dame o wykończeniu satin. Panie były czymś bardzo zaaferowane, średnio pomocne i aby nałożyć mi inny kolor różu, to przypudrowała mi miejsce gdzie mam róż i nałożyła na niego kolejne warstwę innego. Kusił mnie jeszcze taki jeden przybrudzony odcień, nie pamiętam nazwy, ale w sumie na zimę warto mieć świeże wygląd. Cena różu to 96zł. Przepraszam, że pędzelek jest trochę brudny od cienia, ale zapomniałam zrobić zdjęcia przed pomalowaniem. Jest przemilusi!! Cena to 105 zł. Słocze różu jutro.
W Bath&Body Works nie mieli świeczki bagietkowe, inne jakoś specjalnie mnie nie urzekły by zapłacić za nie prawie stówę, a była nawet por 2 świeczki za 109zł. Kupiłam za to żele antybakteryjne w różnych zapachach i dwa urocze pokrowce do nich;) Jeden z nich poleci do Sisi, a drugi będzie dla Was! Cena za żel to 7,99, była promocja kup 4, weź 6.
Kupiłam również mgiełki – słodką Pink Chiffon dla Was, White Citrus (ładny świeży zapach, nie czuje w nim środków do czyszczenia łazienki;)) i Warm Vanilla Sugar, słodki i chyba od niego boli mnie głowa choć nie jest przerażająco słodki… winowajcą może być też antybakteryjny żel dyniowy. No nic, zobaczymy. Cena to 19,99, była promocja weź 3 zapłać za 2.
I w sumie kusiły inne rzeczy, ale moc zapachów mnie trochę przerażała – mnie baaaardzo szybko boli głowa o zbyt intensywnych zapachów.
Zakupy takie sobie, nie czuję aby mi zrekompensowały 4 dni pracy w Wawie. Byłam jeszcze w The Body Shop, ale nic ciekawego mnie nie urzekło, stwierdziłam, że nie będę na siłę nic kupować, bo nie chce robić zapasów. Dodatkowo będę teraz 2x w miesiącu w Wawie, jak nie częściej, więc nic straconego.
A teraz czekam z niecierpliwością na Konkubenta, co mam mi przywieźć od Sisi pędzelki z Hakuro!