Pokazywanie postów oznaczonych etykietą październik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą październik. Pokaż wszystkie posty

Aaaa, zakupowy październik

Aaaa, zakupowy październik
Zaszalałam w tym miesiącu. Swoje nabytki pokazywałam:
Do  domku wpadło jeszcze:

  • Bibułki matujące z Inglota19,99 chyba ich fanką nie zostanę…
  • Baza rozświetlająca Revlon Photoready Skinlights w kolorze 100 Bare light – 38,79 w Hebe. Mówiłam, że lubię wszelakie rozświetlacze?;)
  • Pędzle z Hakuro H52, H24 i H76 – wszystkie są cudownie mięciutkie i wyparły moje z Ecotools. Napiszę o nich trochę więcej niedługo.
  • Płyn micelarny z Biedronki – uwielbiam <klik> 2 opakowania, każde za 7,99 bo to butla 400ml
  • Ulubiony płyn dwufazowy z Bielendy w nowym opakowaniu - <klik> 8,99
  • Zmywacz w płatkach o zapachy truskawki – 5,99 w Hebe, do torebki na sytuacje awaryjne
  • Płatki z Babydream, które w oryginale są do podcierania tyłka bachorzęciom, ale dzięki nim mój demakijaż zyskał na komforcie – 5,99
  • Żel pod prysznic z Dove Purely Pampering Coconut Milk & Jasmine Petals – coś ok. 10 zł - cudowny zapach!
  • Antyperspirant w sztycie z Dove Silk dry– jakoś mi zapachy Dove podpasowały, cena ok. 12 zł
  • Maska do włosów Elseve Total Repair 5 – ok. 22 zł podbija moje serce!!
I woski Yankee Candle:

  • Saled carmel - jeszcze nie paliłam, w opakowaniu jest dość specyficzny
  • Snowflake cookie - bardzo przyjemny, delikatny zapach. Nioch nioch
  • Baby powder - spodziewałam się czegoś więcej, może po zapaleniu zyska coś więcej
  • Clean cotton - jak u poprzednika

Po warszawsku

Po warszawsku
Warszawy nie lubię. Teraz jeszcze bardziej się w tym utwierdziłam. Jest głośna, ogromna, zakorkowana, szara, brzydko pachnie i o. Zdecydowanie wole Poznań – jakiś taki mniejszy, cichszy, łatwiejszy do ogarnięcia. Jedna plus Wawy jest taki, że jest tam kilka sklepów, których tutaj nie ma. Choć na pierwszym miejscu i tak jest Toruń. Ale, ale o zakupach miało być. Oto one:


Planu nie miałam jakiegoś ambitnego – zahaczyć o MAC i kupić pędzel 217 i jakiś róż, może bronzer, może jeszcze jakiś pędzelek, może coś. I chciałam koniecznie powąchać w Bath&Body Works świeczkę o zapachu świeżej bagietki. Co wyszło?


W MAC – 217 i róż Dame o wykończeniu satin. Panie były czymś bardzo zaaferowane, średnio pomocne i aby nałożyć mi inny kolor różu, to przypudrowała mi miejsce gdzie mam róż i nałożyła na niego kolejne warstwę innego. Kusił mnie jeszcze taki jeden przybrudzony odcień, nie pamiętam nazwy, ale w sumie na zimę warto mieć świeże wygląd. Cena różu to 96zł. Przepraszam, że pędzelek jest trochę brudny od cienia, ale zapomniałam zrobić zdjęcia przed pomalowaniem. Jest przemilusi!! Cena to 105 zł. Słocze różu jutro.


W Bath&Body Works nie mieli świeczki bagietkowe, inne jakoś specjalnie mnie nie urzekły by zapłacić za nie prawie stówę, a była nawet por 2 świeczki za 109zł. Kupiłam za to żele antybakteryjne w różnych zapachach i dwa urocze pokrowce do nich;) Jeden z nich poleci do Sisi, a drugi będzie dla Was! Cena za żel to 7,99, była promocja kup 4, weź 6.


Kupiłam również mgiełki – słodką Pink Chiffon dla Was, White Citrus (ładny świeży zapach, nie czuje w nim środków do czyszczenia łazienki;)) i Warm Vanilla Sugar, słodki i chyba od niego boli mnie głowa choć nie jest przerażająco słodki… winowajcą może być też antybakteryjny żel dyniowy. No nic, zobaczymy. Cena to 19,99, była promocja weź 3 zapłać za 2.

I w sumie kusiły inne rzeczy, ale moc zapachów mnie trochę przerażała – mnie baaaardzo szybko boli głowa o zbyt intensywnych zapachów.

Zakupy takie sobie, nie czuję aby mi zrekompensowały 4 dni pracy w Wawie. Byłam jeszcze w The Body Shop, ale nic ciekawego mnie nie urzekło, stwierdziłam, że nie będę na siłę nic kupować, bo nie chce robić zapasów. Dodatkowo będę teraz 2x w miesiącu w Wawie, jak nie częściej, więc nic straconego.

A teraz czekam z niecierpliwością na Konkubenta, co mam mi przywieźć od Sisi pędzelki z Hakuro!

Niezobowiązująco

Niezobowiązująco
Jak ja lubię mieć wolne weekendy:D a jakoże ostatnio jestem wyczerpana, to post niezobowiązujący, czyli zakupy;)



Zakupowo ogólnie się rozpieszczam, ale mogę stwierdzić, że jestem dość racjonalna w swoich zakupach i nie mam zapasów, więc why not;) 




Dostałam w spadku balsam do ciała z Organique o zapachu orchidei i curaco, poprosiłam też o peeling – wprawdzie rzadko używam, ale naszła mnie szalona ochota. Zapach świeży, momentami męski, czymś specyficznym mi pachnie i nie odkryłam jeszcze czym. Cena to ok. 60zł za sztukę.


Zakupiłam wychwalane maseczki z Ziai, zobaczymy jak się sprawdzą. Wiem na pewno, że samodzielne mieszanie glinki doprowadza mnie do szału. Cena maseczki z Ziai 1,69, glinka zielona 3,50. Kupiłam też jajo do twarzy z Ebelin (16zł) – zastanawiam się na Beauty Blenderem, ale chciałam zobaczyć czy taka forma aplikacji mi odpowiada. Już czuję, że jej codzienne mycie mnie zdenerwuje:P Mój pędzelek do brwi z Isadory się odkształcił i zakupiłam na szybko ten z Ecotools (15zł)



Mój Essie good to go <kilk> zgęstniał i zakupiła Seche Vite – śmierdziuch straszny;) Centa to19 zł. Zamarzyło mi się też błotko na pazurkach, ale jednak Rimmel 803 Man overboard (9,99), to nie to.


Jak zamawiałam jajko to wzięłam też odżywkę z Alverde z amarantusem – pachnie mi jak pianka do golenia mojego taty;) Cena ok. 15zł. Zamawiałam też rzeczy dla faceta i zobaczyłam, że mają Travalo za 20zł… wprawdzie opisywałam tutaj <klik> i nie dałabym za niego ponownie 59zł, ale za dwie dyszki okay, swoją drogą ten trafi do mojej kosmetyczki, bo tamten de facto nie był mój:P


I to chyba tyle. W kolejnym tygodniu zaspokoję się Macowo i nawiedzę inne sklepy niedostępne dla mnie na co dzień. Idę się lenić, bo jestem taaaaaaka zmęczoooooona;((((((