Swoje kwietniowe zdobycze
pokazywałam w tym miesiącu w miarę na bieżąco, ale w międzyczasie coś kupowałam.
Zostawiam na początek wcześniejsze zakupy:
Skończyło lub prawie mi się
skończyły rzeczy do włosów. Rzecz, która
ratuje moje wyjścia do pracy w leniwe dni, to
suchyszampon Batiste (14,99), wersja oryginalna to aktualnie jedna z moich
ulubionych.
Błyskawicznie regenerująca odżywka w sprayu z Pantene (14,99).
Wieki nie miałam kosmetyków z tej firmy i zapomniałam jakie mają zapachy! Do
mojego koszyka trafił też
szampon dodający objętości z Isany (9,99), na
pierwsze kilka myć jestem bardzo na tak.
Wykończyłam swoje dwa kremy do
rąk, jeden domowy i pracowy. Ten regenerujący z Evree (8,99) pachnie jak typowe
mydło w kostce, jeden z zapachów dzieciństwa. Krem z mocznikiem z Isany (4,99) to powrót po
kilku miesiącach. Bardzo go lubię!
W Biedronce chwyciłam krem do rąk
z kolagenem morski (4,99). Skusiła mnie pompka, która jak się okazało nie
działa i strasznie mnie irytuje odkręcanie tego kremu. Krem ma właściwości
wygładzające i sam w sobie jest na plus, dodatkowo ślicznie pachnie. Chusteczki
do demakijażu (3,49) będą mi głownie służyły do wycierania dłoni podczas
porannego makijażu, do twarzy ich raczej nie będę używać.
Aktualnie mam romans z dwufazowym
płynem do demakijażu z Mariona (8,99). Jest w porządku, acz ma dziwne
właściwości rozgrzewające moje oko. Mam mieszane uczucia.
Wygrałam również zestaw
kosmetyków
Mary Kay u
Agathalover.
Puder brązujący ma śliczne tłoczenie i ma
ciepły odcień, acz pasuje on mojej żółtej cerze.
Pędzel kabuki jest strasznie
szorstki, nie używałam go.
Szminka w odcieniu Barely Nude to kosmetyk, który
pięknie podkreśla naturalny kolor ust i ma bardzo ciekawe zamykanie na klik.
Rossmannowska promocja naoczna
zaowocowała u mnie nadmiarowym zakupem cieni w sztyfcie z Bell (14,99*).
Zauroczyły mnie dwa kolory: 04-lekko różowe złotko i 05-typowy taupe. Solo są
przeciętne, ale na bazie i przypudrowane cieniem przetrwały ćwiczenie na
orbitreku, przejażdżkę rowerową na moich ultra tłustych powiekach. To wrażenie
po 2 użyciach, ale mam ochotę na jeszcze jeden, bardziej szalony kolor.
Eyeliner z Lovely (6,99*) to masakra. Mam
go właśnie na oczach i czuję jak nieprzyjemnie zastygł na powiece, jak mi
ściąga skórę. W dodatku nierówno maluje. Chyba zaraz poleci do kosza.
SuperLiner z L’Oreala (35,99*) to już moja 4 sztuka. Najlepszy ever, mój aktualny egzemplarz
mam od kilku dobrych miesięcy i chcę go już wymienić.
Żel do brwi Brow Artist
Plumper z L'Oreal (35,99*) nieźle ujarzmia włoski, muszę się go nauczyć nakładać, bo
czuję go na brwiach.
Moje woski są lekko na
wykończeniu i skusiłam się na dwa zapachy (7,00). Champaca Blossom to jak się okazało kwiat magnolii, za którą bardzo przepadam. Turquoise Sky to piękny,
rześki zapach, trochę morski.
Co Wam wpadło do koszyka w
poprzednim miesiącu? Zaliczyłyście udane łowy w Rossmannie?
Ceny z * to ceny bez promocji.