Owocowy peeling enzymatyczny, Femi

Jestem ogromną fanką peelingów enzymatycznych. Nie ukrywam, że poprzeczka przed tym osobnikiem była naprawdę wysoko – wszak ziołowy peeling enzymatyczny z Organique (ale stara wersja!) i peeling z e-naturalne skradły moje serce.


Pierwsze użycia tego peelingu to było bardzo nieprzyjemne spotkanie. Strasznie szczypało, wręcz czułam jak pali mi twarz. Wytrzymałam 5 minut, zmyłam. Na szczęście twarz nie była zaczerwieniona ani nic, ale naprawdę nie wiem skąd taka reakcja. Stwierdziłam, że może kosmetyk wszedł z reakcję z hydrolatem, którym wcześniej spisikałam twarz i stąd takie coś. Spróbowałam również z wodą termalną i na sucho. Efekt taki sam. Nie pamiętam, aby wcześniej moja skóra tak reagowała na jakikolwiek inny kosmetyk.

Napisałam do producenta, otrzymałam od niego informację, że taka reakcja nie jest typowa. Produkt może początkowo lekko poszczypywać, ale u mnie to nie było poszczypywanie, a ogień. Otrzymałam od producenta olejek passiflora, który jest przeznaczony do skóry wrażliwej z informacją, abym zastosowała kilka kropel przed aplikacją peelingu. Na tak przygotowanej twarz produkt nie szczypie. Mogę go spokojnie trzymać 15 minut jak zaleca producent. Po użyciu na twarzy większość suchych skórek znika, cera jest trochę bardziej promienna. Producent również mówi o wygładzeniu i rozjaśnieniu cery, jednak takiego efektu nie zauważyłam. Wspomnę jeszcze o zapachu – lukrecja jest tu bardzo wyczuwalna, zapach jest mocny. Potrzebowałam kilku dobrych użyć, aby się do niego przyzwyczaić. Aplikacja produktu nie przysparza żadnych problemów, kosmetyk jest  dość gęsty, dobrze się trzyma nałożony na twarzy. Jest również bardzo wydajny


Skład: Aqua, Olea Europaea Oil*, Glycyrrhiza Glabra Extract*, Glycerin, Panthenol, Glyceryl Stearate*, Sodium Citrate*, Hydrolised Milk Protein*, Xanthan Gum*, Cyamopsis Tetragonoloba*, Magnesium S Stearate*, Octyldodecyl Miristate*, Capparis Spinosa Fruit Extract*, Cetyl Alcohol*, Tocopherol, Parfum, Mannitol Papain*, Bromealin*, Allantoin, Sodium Dehydroacetate, Lecithin, Ascorbyl Palimate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Benzyl Benzoate, Eugenol, Limonene, Linalool
* surowce posiadające certyfikat ekologiczny

Ten produkt jest dla mnie przeciętny, spodziewałam się po nim czegoś więcej. Skusiłam się na niego po recenzji Elle, niestety u mnie nie okazał się produktem godnym polecenia.  Jeżeli Was zainteresował, to możecie go nabyć w sklepie producenta

Wspomniany olejek passiflora to temat na innego posta – będzie o nim kilka słów w najbliższych ulubieńcach!


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

42 komentarze:

  1. A wydawał się być ciut lepszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie sie spisuje dosyc dobrze tez lekko podraznia ale minimalnie. Jest bardoiej zielony;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielony? U mnie ewidentnie budyń waniliowy;) Czytałam Twoją recenzję:)

      Usuń
  3. Lubię peelingi enzymatyczne, o tej firmie przyznaję, pierwsze słyszę i pomimo, że obietnice producenta brzmią bardzo fajnie, jego nazwa również, ale Twoja pierwsza reakcja na niego (pieczenie etc.), skutecznie zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w mega szok, bo nie pamiętam, aby jakiś kosmetyk mnie aż tak szczypał.

      Usuń
  4. Od dawna mnie ciekawi ten peeling, szkoda, że nie sprawdził się tak jak tego oczekiwałaś ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że jest tylko przeciętny ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja sucha i wrażliwa cera lubi enzymatyczne peelingi, ale takiego "parzydełka" nie chcę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście prócz pieczenia nie dostałam żadnej reakcji uczuleniowej.

      Usuń
  7. U mnie enzymatyczne nie sprawdzają się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślałam, że u mnie też się nie spiszą, ale gdy trafiłam na dobre porduktu, to je pokochałam:)

      Usuń
  8. Pewnie jesteś uczulona na jakiś składnik tego kosmetyku albo po prostu czegoś ma w zbyt dużym stężeniu. Warto zapisać skład i później śledzić występowanie tych samych składników w innych produktach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli kiedyś powtórzy mi się taka reakcja, to dokanam analizy skladów i zobaczymy czy coś wyjdzie.

      Usuń
  9. ja bardzo lubie peelingi enzymatyczne i pewnie kiedyś się na niego skuszę choć to kiedyś to będzie odległy czas ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie bardziej wolę peelingi mechaniczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami mam ochotę na mechanizczny, ale bardzo rzadko. Wolę enzymatyczne.

      Usuń
  11. Twoja cera jest bardzo kapryśna. Dobrze, że nie peeling nie wpłynął jakoś negatywnie na skórę. Też lubię peelingi enzymatyczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zdecydownie jest kapryśna. Też się bardzo cieszę, że mimo mega szczypania nic się nie stało, a i samo działanie nie jest najgorsze.

      Usuń
  12. Z chęcią bym przetestowała ale myślę,że moja skóra zareagowałaby tak jak twoja :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Też go teraz używam. Zapach z czasem nawet polubiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Raz miałam taki "przypał: z peelingiem który zakupiłam na helfy. Piekło tak, że nie mogłam wytrzymać :D Ale przy drugiej próbie na szczęście tego nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff:) ja się bardzo cieszę, że nic mi się nie stało.

      Usuń
  15. Fajna reakcja producenta :) Nie znam zupełnie kosmetyków Femi, a to szczypanie zupełnie nie przekonało mnie do myślenia o tym peelingu w kategoriach zakupowych :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja ostatnio bardzo polubiłam się z peelingiem enzymatycznym organique :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go bardzo lubię tj. starą wersję. Nową używałam póki co raz.

      Usuń
  17. Dobrze wiedzieć. Czekam w takim razie na recenzję olejku z passiflory, bo coś czuję, że tu będzie mega temat.

    OdpowiedzUsuń
  18. pierwsze czytam o tej firmie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mało widoczna w blogosferze, choć dość długo jest na rynku

      Usuń
  19. Ogień na twarzy to nie jest pożądane zjawisko więc nie czuję się zachęcona do jego kupna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się bardzo cieszę, że skończyło się na ogniu, bez poparzenia i żadnego uczulenia

      Usuń

Dziękuję za komentarz! Odpowiadam na każdy i bardzo sobie cenię kontakt z moimi Czytelnikami. Komentować mogą tylko zalogowane osoby.

Nie jest to jednak miejsce na wklejanie linków, wiem jak trafić na stronę autora komentarza. Wszystkie wiadomości z linkami usuwam i nie odwiedzam takich blogów. Jeżeli chcesz, abym odwiedziła Twoją stronę napisz mi maila lub wiadomość na Instagramie.