Od kanapowca do fitnesski, czyli jak polubiłam aktywność fizyczną


Gdyby ktoś cztery lata powiedział mi, że będę organizować dzień tak, aby zrobić trening kazałabym mu popukać się w czoło. Całe swoje życie spędziłam raczej na kanapie czytając książkę albo grając w The Sims i uważałam, że nie potrzebuje aktywności fizycznej. Dziś uważam, że dzień bez treningu jest dniem straconym i sam w sobie daje mi dużo PRZYJEMNOŚCI. I serio, sama nie wierzę w to co piszę!


nie-lubie-cwiczyc


Od początku


Moja aktywność fizyczna zasadniczo nigdy nie istniała. Jako dziecko wolałam czytać książki, a z wychowania fizycznego ledwo co miałam czwórkę i był to jeden z najmniej lubianych przeze mnie przedmiotów. Również w szkole średniej. Jedyna aktywność jaką miałam to chodzenie w większość miejsc pieszo, ale to umarło jakieś 8 lat temu, gdy poszłam do pracy na etat. Wtedy zaczęłam też tyć, ale 3 lata temu wzięłam się za siebie i zaczęłam ćwiczyć. Głównie, aby schudnąć. Jednak jak się okazało, 90% sukcesu odchudzania to dieta. Jednak ćwiczyłam dalej, aby nie być taką trzęsącą się galaretką.



Systematyczność


Okres prawdziwie regularnej aktywności fizycznej mam od lipca zeszłego roku. Ćwiczyłam 3-4x w tygodniu, głównie z Mel B i jakiś spacer. Jednak nadal była to aktywność z obowiązku i poprzedzona czystą kalkulacją. Dzięki treningom mogłam siedzieć więcej przy komputerze i nie bolały mnie plecy, a przede wszystkim mogłam też bezkarnie zjeść pół batona więcej.


Wszystko się zmieniło w kwietniu tego roku. Wzięłam udział w miesięcznym wyznaniu Moniki Kołakowskiej. Treningi były 6x w tygodniu, stały się integralną częścią mojego dnia. Momentami umierałam, momentami mi się nie chciało, ale skoro się podjęłam wyzwania to muszę je skończyć! To co mnie na początku zdziwiło to zauważyłam dużą zmianę w wyglądzie mojego ciała: zyskałam mięśnie brzucha po jakiś 2 tygodniach treningów! Waga nie drgnęła, ale zmieniłam się fizycznie.

 

Dało mi to powera do codziennego ćwiczenia i nie wiem kiedy pojawiły się endorfiny! Tyle czytałam, że po treningu jest lepszy humor i uważałam, że to jedno wielkie kłamstwo, a teraz sama to czuję. Tyle lat traktowałam to jako obowiązek, a potrzebowałam 30 dni praktycznie codziennych treningów, aby to poczuć na 100%. Siła nawyku! To było dla mnie najbardziej kluczowe, ale podzielę się z Tobą kilkoma innymi aspektami, które dają mi motywację do aktywności.

 

 

Znajdź swoją ulubioną aktywność


Ja próbowałam kilku: spacerów i je nadal lubię, ale są mocno czasochłonne (1.5h minimum) i pracują głównie nogi. Mam w domu wioślarza, na którym ćwiczy całe ciało, ale ćwiczenie na nim jest TAAAAAKIE NUDNE, nie pomaga serial w tle. Najgorzej wspominam orbitreka, bo nie widziałam po nim żadnych efektów.


Obecnie ulubioną aktywnością jest cardio i interwały. Uwielbiam skakać, robić deski. Coś się musi dziać. Ważna jest też dla mnie długość treningów: najbardziej lubię takie 30 minutowe, 40 też są ok. Powyżej tego czasu mam wielki opór aby ruszyć się, ale jak widzę takie na pół godziny to od razu mam większą chęć. Wolę ćwiczyć codziennie po 30 minut niż co drugi dzień godzinę.


 

Zaplanuj trening


Schemat dnia jest bardzo ważny! Wcześniej ćwiczyłam zaraz po pracy, aby to było zbyt stresujące dla mojego organizmu. Ograniczałam kalorie, ćwiczyłam, a waga ani drgnęła. Potem zaczęłam ćwiczyć wieczorem, tuż przed snem. Zazwyczaj było to o 21, a zasypiałam tuż po 22. Skąd miałam energię na trening tak późno? Nie wiem, po prostu wstawałam i szłam pomachać nogami. Jestem bardzo obowiązkowa i zadaniowa, a teraz jeszcze chodzi o dawkę przyjemności.


Wiem, że niektóre osoby wolą chodzić na zorganizowane zajęcia o konkretnej godzinie, ale mnie to ogranicza. Wiem jakie mam zadanie do zrobienia i je zrobię, nikt nie musi nade mną stać. No i na siłowni wzbudzałbym za dużą sensację ćwicząc w samych majtkach i staniku sportowym.

 

Obecnie jestem w trakcie organizacji porannych treningów. Wstawanie wcześniej nie jest dla mnie szczególnie trudne, bo jestem rannym ptaszkiem, ale wcześniej miałam problem z porannym treningiem. Budziłam się i od razu szłam ćwiczyć, nie do końca ogarniałam co robiłam i ok. 9 miałam spadek energii. Teraz robię tak, że wstaję, piję kawę i dopiero po wypiciu napoju szatana idę machać kończynami. Potem prysznic, jem śniadanie i siadam do pracy. Zmiana pory ćwiczeń wynika z tego, że ostatnio mam mocno zajęte popołudnia poza domem i czasem po powrocie brakowało mi siły, aby zrobić trening. Tym bardziej, że teraz tak szybko robi się ciemno.

 


Podsumowanie


Mam nadzieję, że tym wpisem dałam Ci nutkę nadziei na to, że ćwiczenia mogą sprawiać przyjemność. Że jeżeli traktujesz je jako przykry obowiązek to jest szansa, że to się zmieni. Mi pomogła systematyczność. Aktywność, która przynosiła wizualne efekty i sprawia, że podczas nich się nie nudzę. Obecnie trening jest dla mnie codziennym przyjemnym elementem dnia i tak organizuję sobie dzień, aby mieć na niego zawsze czas.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

19 komentarzy:

  1. Ja w ostatnim czasie bardzo mało się ruszam. Brakuje mi motywacji głównie. Muszę wrócić do regularnych ćwiczeń, bo aktywność fizyczna ma same pozytywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pierwszą motywacją było schudnięcie, potem ujędrnienie ciała, a teraz to duża dawka przyjemności i lepszy nastrój:) Nie ma też innego sposobu niż wstanie, założenie stroju i pomachanie nogami!:)

      Usuń
  2. Kiedyś uwielbiałam chodzić na siłownię, ale chyba bardziej dla towarzystwa niż dla ćwiczeń, choć wtedy moja figura bardzo się poprawiła . Mając orbitrek u córki nadal mi się nie chce. Ganiam za to w domu, za kotami, wspinam się na szafę, czego to nie robię. Ćwiczyć nadal mi się nie chce, a powinnam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po orbitreku nie widziałam żadnych efektów i ostatecznie przestałam ćwiczyć, było to też dla mnie za nudne:( Ja zachęcam do regularnych ćwiczeń, trening to jednak inny poziom aktywności niż wchodzenie na szafę;)

      Usuń
  3. Kupiłam sobie wioślarza, który przeważnie tylko... stoi. Oczywiście chciałabym schudnąć, ale na chceniu się kończy. Zero motywacji. Jestem osobą bardzo zajętą i żadna aktywność fizyczna nie jest ważniejsza od tysiąca spraw. Rano nie mam siły wstać wcześniej, wieczorem mi się już nie chce albo nie pamiętam... Masakra. Od czasu do czasu miewam jakieś rzuty motywacji, ale są tylko na chwilę. Zazdroszczę Ci, ale oczywiście tak pozytywnie. Ciągle dojrzewam do zmian, czasem jakieś drobne udaje mi się wprowadzić. Mam nadzieję, że w końcu dojrzeję na tyle, żeby na stałe coś zmienić. Wiadomo- chciałoby się szybko widzieć efekty jak najmniejszym kosztem, a tak się zwyczajnie nie da...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na złe nawyki przychodzą szybko, na te dobrze trzeba poświęcić więcej czasu:( u mnie takim punktem zapalnym, od którego wzięłam się za siebie był moment, kiedy spodnie 38 był na mnie za małe, a wcześniej byłam rozmiarem 34. To był taki kubeł zimnej wody!

      Usuń
  4. Ja sama kiedyś nie lubiłam wysiłku fizycznego, aczkolwiek teraz długie spacery+ rower stacjonarny i jest bosko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super, że znalazłaś swoją aktywność! Spacery też lubię:)

      Usuń
  5. Ja mam takie zrywy i chodzę grzecznie na siłownie przez 2 miesiące regularnie, ogarniam diety (płacąc za to trenerowi niemało), a potem motywacja znika. Obecnie rano robię ćwiczenia na kręgosłup i elementy jogi, a wieczorem staram się pokazywać na siłowni. Wolę mimo wszystko ćwiczyć na siłowni, z racji niskiej wagi sprawdzają się u mnie głównie ćwiczenia z obciążeniem i w domu brakuje mi sprzętu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że znalazłaś, aktywność, którą lubisz. Zauważyłaś w jakim momencie odpuszczasz? Z czego to wynika?

      Usuń
    2. podejrzewam, że brak efektów na już i trudności z wykonywaniem ćwiczeń. Mam bardzo twarde mięśnie, słabo rozciągnięte, kiepską kondycję. Nie lubię się męczyć i czuć ból, ale wiem też, że inaczej się nie da, jeśli chce poprawić sylwetkę i lepiej się czuć

      Usuń
    3. To może sprawdź czy jakaś inna aktywność nie będzie dla Ciebie łatwiejsza? Może ciężary to za duże obciążenie dla Twojego ciała?

      Usuń
  6. Ja niedawno przeszłam na dietę, a ćwiczę od stycznia i dopiero teraz waga zaczęła spadać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odchudzaniu liczy się matematyka:D niestety rola ćwiczeń jest przeceniania w odchudzaniu:(

      Usuń
  7. Ja dzięki ćwiczenia z Moniką zgubiłam kilka kilo i moja sylwetka się zmieniła. Niestety aktualnie musiałam zrezygnować tymczasowo z nich 😕 podziwiam Cię jednak za poranne treningi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wiem dlaczego już nie ćwiczysz wieczorem tylko rano. Po prostu zaczęłaś mieć szalone powodzenie u mężczyzn i wieczory masz zajęte. Ja mam 60 lat i od 4 lat codziennie ćwiczę i też będę musiała przejść na ranne treningi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Odpowiadam na każdy i bardzo sobie cenię kontakt z moimi Czytelnikami. Komentować mogą tylko zalogowane osoby.

Nie jest to jednak miejsce na wklejanie linków, wiem jak trafić na stronę autora komentarza. Wszystkie wiadomości z linkami usuwam i nie odwiedzam takich blogów. Jeżeli chcesz, abym odwiedziła Twoją stronę napisz mi maila lub wiadomość na Instagramie.