Pierwszy kosmetyk z
Makeup
Revolution! Zastanwiałam się, czy nie kupić sobie jakieś paletki, ale uznałam,
ze bez sensu. Oczy maluję rzadko, mam Naked Basics 2, 2 Sleeki i to mi wystarcza.
Macałam u koleżanki czekoladkę, była piękna, ale uznałam, że to nie to. Skusiłam
się na planetę róży – mamy do wyboru All about Cream, All about Pink, All about
Bronzed, Sugar and Spice czy Hot Spice. Ja skusiłam się na
Hot Spice, bo była
najmniej różowa, ba brzoskiwiowa.
Spodziewałam się, że róże będą
bardziej brzoskwiniowo-pomarańczowe, a wpadają w różowe tony. Nie jest źle,
bardzo mi przypadły do gustu! Wszystkie są dobrze napigmentowane, wspaniale się
rozcierają. Trzymają się od rana do wieczora. Paletka wykonana jest z
błyszczącego plastiku – obawiałam się, że będzie to totalna tandeta, ale jest
dobrej jakości, dość ciężka i ma lusterko. Może nie jest to ósmy cud świata,
ale obawiałam się naprawdę o wiele gorszej jakości. Paletka przychodzi do nas w
matowym kartoniku. Cena to 30 złotych.
Proszę Pań – prezentuję róże!
Pierwszy – ma cudowną konsystencję, tak jakby trochę kremową? Cudownie się nakłada na policzek. W opakowaniu widać jakieś drobinki, ale na policzku są absolutnie niewidoczne. Kolor najcieplejszy, taki różo-brązer.
Drugi* – różowy, nie ma ani jednej drobinki. Jest mniej kremowy, ale nadal bardzo miękki, aksamitny.
Trzeci* – ma delikatne drobinki, jest koralowo-różowy.
Czwarty – rozświetlacz. Dla mnie najmniej lubiany z całej gromadki. Jest dla mnie za chłodny, nie lubię takich kolorów, choć razem z tym drugim różem tworzą zgrany duet
Piąty – pomarańcz z dużą ilością drobinek. Sam kolor nie jest zły, myślę, że w lato będzie ładnie wyglądał, w słońcu złote drobinki powinny wyglądać pięknie. Na obecną porę roku mówię nie.
Szósty* – pięknie kremowy, o satynowym wykończeniu. Delikatny, morelowo-lososiowy.
Siódmy* - satynowy, delikatny ciepły róż, ale zdecydowanie chłodniejszy od poprzednika.
Ósmy* - cieplejszy poprzedniego rozświetlacza, zdecydowanie na tak!
Gwiazdką zaznaczyłam moje
ulubione odcienie – jestem w szoku, że spodobało mi się tyle róży, bo
nastawiałam się na brzoskwinie, ale to co otrzymałam to na tyle ciepłe, że mi
pasuje i dobrze się czuję w tych
kolorach. Ogólnie stwierdzam, że róże to ostatnio mój ulubiony kosmetyk
kolorowy. Dodaje życia bladej cerze, wyglądamy zdrowiej. Nawet jak mam zaczerwienienia od pryszczoli, to mimo wszytko z kolorkiem na licu mi lepiej!